Przed koszalińskim ratuszem protestowali dziś rodzice i opiekunowie dzieci z niepełnosprawnościami. W spotkaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób. Głównym celem protestu było zwrócenie uwagi na potrzeby i problemy osób z niepełnosprawnością i ich rodzin.
- Jesteśmy tutaj przede wszystkim po to, aby zwrócić uwagę, że osoby z niepełnosprawnością istnieją - podkreśliła współorganizatorka protestu Małgorzata Leśniewska-Lorek. - Chcemy dodać otuchy ich rodzicom - mówiła. Zwróciła również uwagę, że wciąż zdarza się, że takie rodziny wstydzą się swojej sytuacji lub nie są doinformowane o przysługujących im prawach. - Muszą mieć świadomość, że nie są same - zaznaczyła Leśniewska-Lorek.
Jednym z problemów, z jakimi borykają się rodzice dzieci z niepełnosprawnością, jest zbyt mała liczba placówek specjalnych. - Liczba orzeczeń rośnie, a placówek nie przybywa - zauważyła współorganizatorka protestu. Leśniewska-Lorek przyznała, że ma być remontowany obiekt, ale niestety w Jamnie, co jest ogromnym utrudnieniem: - Nasze dzieci oprócz tego, że chodzą do przedszkola specjalnego, popołudniami uczestniczą w terapiach, dlatego dojazd do Jamna jest dużym minusem.
Mama dziecka z niepełnosprawnością Anna Madejak, zwróciła uwagę na potrzebę utworzenia w mieście grup wsparcia dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. - Moglibyśmy spotykać się chociaż raz w tygodniu, aby dowiedzieć się, gdzie można udać się do specjalisty lub gdzie uzyskać jakąkolwiek opiekę.
Protestujący mówili także m.in. o kłopotach związanych z sytuacją w Miejskim Zespole do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności. Przez brak lekarza w Zespole, rodzice, by otrzymać orzeczenie o niepełnosprawności, muszą z dziećmi jeździć do Szczecina.
Organizatorzy dzisiejszego protestu zapowiedzieli, że to nie ostatnia taka akcja w mieście.
ap/aś