Sejm rozpoczął pracę nad projektem wydłużającym urlopy macierzyńskie dla rodziców wcześniaków. Na wniosek Konfederacji po pierwszym czytaniu posłowie niezwłocznie przystąpili do drugiego. Ministra rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła, że projekt wymaga jak najszybszego uchwalenia.
Dziemianowicz-Bąk tłumaczyła, że każdego dnia w Polsce rodzi 60 wcześniaków, a rocznie - 20 tysięcy. - Każdy dzień zwłoki procedowania tego projektu to strata czasu dla rodziców - powiedziała ministra rodziny. Podkreśliła, że ten czas jest im potrzebny nie tylko po to, żeby cieszyć się obecnością dziecka po wyjściu ze szpitala, lecz także dlatego, że jest wykorzystywany np. na rehabilitację.
Lewica zawnioskowała, aby projekt trafił do trzeciego czytania bez odsyłania go do komisji. Został poparty przez koalicję rządową. Od głosu wstrzymały się Konfederacja oraz Prawo i Sprawiedliwość. Posłanka PiS Barbara Bartuś mówi, że jej klub popiera regulację, ale nie zgadza się z trybem procedowania. - To nie jest powódź, to nie jest wojna, który wybuchła, to nie jest pandemia, który wybuchła nagle. Problem jest znany. Dlatego sprzeciwiamy się takiemu procedowaniu - stwierdziła posłanka PiS. W jej ocenie skierowanie projektu do komisji pozwoli na uchwalenie dobrego prawa.
Projekt wydłuża urlopy macierzyńskie dla rodziców wcześniaków. Przewiduje, że dla rodziców dzieci urodzonych przed 28. tygodniem ciąży lub tych, które w dniu narodzin ważyły mniej niż 1000 gramów, będzie to maksymalnie 15 tygodni. W przypadku tych, które przyszły na świat przed ukończeniem 36. tygodnia lub urodzonych o czasie, ale wymagających hospitalizacji - będzie to maksymalnie osiem tygodni. Urlop ma przysługiwać matkom, ojcom, prawnym opiekunom oraz rodzicom zastępczym i adopcyjnym.
IAR/aś