- Na początek zdjęcie, spotkanie z psychologiem i oczywiście umundurowanie. Po drodze jest jeszcze fryzjer, a potem kierunek pod oddział. Miesiąc takiego szkolenia to sześć tysięcy złotych na rękę dla osoby, która ma poniżej 26. roku życia. Osoby starsze muszą odliczyć podatek - wyjaśniła ppor. Aleksandra Grąbczewska z koszalińskiego WCR-u.
Major Michał Róg z 8 Pułku Przeciwlotniczego podkreślił, że u wielu osób już pierwszego dnia widać było żołnierski potencjał: - Już po pierwszym zachowaniu widać, że jest w nich potencjał. Jeśli nawet nie do pozostania w zawodowej służbie wojskowej, to na pewno czy to w wojskach terytorialnych, czy w aktywnej rezerwie. Dla tych, którzy nie uprawiają na co dzień sportu, w pierwszych dniach może być to niespodzianka, ale na pewno wszyscy przetrwają, dojdą do egzaminu i złożą przysięgę na sztandar jednostki.
Powodów, dla których przyszli żołnierze zjawili się w koszarach było wiele. - Od zawsze chciałam tu być, to spełnienie mojego marzenia. Obawy są zawsze, ale wszystko okaże się w trakcie szkolenia - powiedziała nam jedna z ochotniczek.
ar/jr