fot. PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA

Środa będzie prawdopodobnie ważnym dniem dla Wojciecha Szczęsnego, wracającego z bardzo krótkiej emerytury piłkarskiej. Tego dnia 34-letni bramkarz ma podpisać kontrakt z Barceloną, której najlepszym strzelcem jego jego bliski kolega Robert Lewandowski.

Doświadczony golkiper przyleciał do Barcelony już w poniedziałek przed południem, aby przejść testy medyczne, które - według doniesień medialnych - wypadły pomyślnie.

Do późnych godzin wtorkowych wciąż nie było jednak oficjalnego komunikatu klubu. Według kolejnych doniesień mediów Szczęsny ma podpisać kontrakt, obowiązujący do końca sezonu, dopiero w środę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zarobi około trzech milionów euro brutto i będzie grać z numerem "25" na koszulce.

Komunikat w sprawie podpisania umowy ma pojawić się na oficjalnej stronie klubu w godzinach przedpołudniowych, a następnie - na kontach społecznościowych Barcelony - zostaną prawdopodobnie zamieszczone materiały prezentujące Szczęsnego. Nie wiadomo natomiast, czy i ewentualnie kiedy odbędzie się konferencja prasowa z udziałem bramkarza.

84-krotny reprezentant Polski we wtorkowy wieczór pojawił się na trybunach stadionu olimpijskiego (tam Barcelona występuje obecnie w roli gospodarza) i oglądał mecz swojej przyszłej drużyny z Young Boys Berno w 2. kolejce Ligi Mistrzów. Faworyci zwyciężyli 5:0, dwa gole strzelił Lewandowski.

W połowie sierpnia Szczęsny rozwiązał kontrakt z Juventusem Turyn, a wkrótce potem ogłosił zakończenie kariery. Sytuacja zmieniła się diametralnie ponad tydzień temu, gdy poważnej kontuzji kolana nabawił się podstawowy golkiper Barcelony Marc-Andre ter Stegen (nie zagra do końca sezonu). Jego miejsce zajął na razie w pierwszym składzie dotychczasowy zmiennik, 25-letni Inaki Pena.

"Duma Katalonii" miała prawo dokonać tzw. transferu medycznego. Szybko skontaktowała się więc ze Szczęsnym, na co dzień przyjacielem Lewandowskiego.

Dodatkowo sytuację ułatwił fakt, że doświadczony bramkarz ma z żoną dom w południowej Hiszpanii - w Marbelli.

PAP/aj