fot. ms.gov.pl
Kolejni świadkowie zeznawali w poniedziałek w toczącym się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie procesie 45-letniego Mariusza G. z Kołobrzegu, oskarżonego m.in. o zabójstwo trzech kobiet oraz czworga współoskarżonych, którzy na różny sposób mieli mu pomagać w zacieraniu śladów zbrodni.

Według ustaleń śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie, pierwszą ofiarą Mariusza G., inżyniera mechanika z Kołobrzegu, wiceszefa lokalnego klubu morsów, przedsiębiorcy nazywanego w mediach „Krwawym Tulipanem” była 31-letnia pochodząca spod Chełmna Iwona K., którą miał zabić wiosną 2016 r. (na pierwszej rozprawie Mariusz G. miał wskazać, że zabił jesienią). 37-letnią Anetę D. miał pozbawić życia w październiku 2018 r., a 54-letnią Bogusławę R. 7 czerwca 2019 r. Wszystkie te kobiety mieszkały w Kołobrzegu, łączyły je intymne stosunki w oskarżonym.

W poniedziałek przed sądem, w obecności tłumacza języka ukraińskiego, zeznawała Ukrainka Hanna K., kucharka jednego z kołobrzeskich hoteli, której koleżanką z pracy była jedna z ofiar - Bogusława R.

Świadek mówiła, że z Bogusławą R. pracowała od 12 listopada 2016 r. Nie przyjaźniły się poza pracą, nie miały wspólnych znajomych, ale pokrzywdzona powiedziała Hannie K., że spotyka się z mężczyzną o imieniu Mariusz, który „nie bardzo podoba się jej synowi i córce”.

7 czerwca 2019 r., kiedy to Bogusława R. ostatni raz pojawiła się w pracy, Hanna K. zapamiętała, że koleżanka tego dnia była bardzo szczęśliwa, przez cały dzień ktoś do niej przesyłał smsy. - Po skończeniu pracy, poszłyśmy do szatni, ktoś do niej dzwonił i bardzo ją poganiał. To Mariusz na nią czekał - zeznała w sądzie Hanna K.

Dodała, że Bogusława R. podwiozła ją do domu swoim samochodem i w czasie gdy były w aucie powiedziała jej, że „musi teraz jechać do lasu, bo Mariusz zabił jelenia i trzeba go sprawić”. Zastanawiała się też czy iść na rodzinną imprezę czy grilla. - Gdy mnie wysadzała, na pożegnanie powiedziała mi, Haniu nie spiesz się tak, nie pracuj tyle, odpoczywaj - mówiła w sądzie Hanna K.

Wtedy kobiety widziały się po raz ostatni.

10 czerwca 2019 r. Bogusława R. nie stawiła się w pracy. - Ja miałam wolne i pojechałam do Sarbinowa, zobaczyć tę miejscowość. W kościele dostałam telefon od zastępcy szefa z pracy, że Bogusława nie przyszła do pracy. Pytał mnie, gdzie ona jest, bo Bogusława nie odbierała telefonów, a od piątku (7 czerwca 2019 r.) wydzwaniała do niej jej córka. Sama zadzwoniłam do Bogusławy i ona nie odbierała - powiedziała świadek na sali rozpraw.

Dodała, że Bogusława R. była bardzo zadowolona ze swojej pracy. W jej przekonaniu nie chciała jej zmienić, odejść z pracy, założyć własny biznes. We wrześniu 2019 r. miała mieć urlop. Pojechać do córki do Poznania i tam iść na badania. - Bardzo kochała swoją rodzinę - syna, synową, córkę i zięcia - mówiła w sądzie Hanna K.

Sąd słuchał także m.in. Bartosza H., kuzyna zamordowanej Anety D., mieszkańca Kołobrzegu. To on 10 października 2018 r. z telefonu kuzynki otrzymał sms, w którym ta miała napisać, że ma dość mieszkania w Kołobrzegu, jak będzie chciała, to się odezwie i chce, by jej nie szukać.

Bartosz H. próbował się później kontaktować telefonicznie z Anetą D., ale bezskutecznie, dlatego ostatecznie 26 października 2018 r. złożył na policji zawiadomienie o zaginięciu kuzynki.

W sądzie przyznał, że w ostatnich latach przed śmiercią kuzynki, ich kontakty nie były częste, jak to miało miejsce przez pierwsze lata po 2000 r., gdy Aneta D. wróciła ze Szwecji, a jemu urodziła się córka. Nie wiedział, że kuzynka spotyka się z Mariuszem G.

W jego ocenie „Aneta była osoba zagubioną, łatwowierną, łatwo było nią manipulować”. Według niego, nie sprzedałaby własnego mieszkania. - Nigdy Aneta nie mówiła, że chce sprzedać mieszkanie. Ona je wynajmowała i miała dochód. A mieszkała w mieszkaniu po naszych dziadkach, które należy do matki Anety - powiedział na sali rozpraw Bartosz H.

W poniedziałek z prawa do odmowy zeznań skorzystała 61-letnia siostra oskarżonego Mariusza G. Sąd wyłączył również jawność zeznań jego byłej partnerki przesłuchiwanej w charakterze świadka, przychylając się do wniosku kobiety.

Z 19 zarzutów ujętych w akcie oskarżenia, Mariusz G. przed sądem przyznał się do 9, w tym do trzech zarzucanych mu zabójstw, z tym że zastrzegł, iż nie popełnił ich z pobudek zasługujących na szczególne potępienie, ze względu na łączącego go intymne więzi z ofiarami. Na ławie oskarżonych zasiadają także Sebastian T., kolega z ławy szkolnej Mariusza G., Dorota Ł., z którą główny oskarżony miał już wyznaczoną datę ślubu oraz Karolina S. i jej matka Łucja S., którzy w różny sposób mieli pomagać G. w zacieraniu śladów zbrodni m.in. poprzez fałszowanie podpisów na dokumentach, wyłudzanie poświadczenia nieprawdy poprzez wprowadzanie w błąd funkcjonariusza publicznego. Sebastian T. i Dorota Ł. nie przyznali się w sądzie do zarzucanych im czynów, Karolina S. przyznała się do części z nich, a Łucja S. do wszystkich stawianych jej zarzutów.

Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie od 28 października br. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 23 listopada.

PAP/od

Czytaj więcej