fot. Anna Popławska
W czwartek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces 45-letniego Mariusza G. z Kołobrzegu oskarżonego o zabójstwo trzech kobiet z powodów zasługujących na szczególne potępienie. Mężczyzna przyznał się do zabójstw, ale nie do motywacji ze względu na łączące go z ofiarami intymne więzi.
Mariusz G. przed Sądem Okręgowym w Koszalinie przyznał się do zabójstwa trzech kobiet - 31-letniej Iwony K., 37-letniej Anety D. i 54-letniej Bogusławy R.
Odmówił jednak składania wyjaśnień. Grozi mu nawet dożywocie. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby oskarżane o pomoc w
przejmowaniu majątków nieżyjących kobiet i zacieraniu śladów
przestępstw.
Obszerny akt oskarżenia odczytała prokurator Katarzyna Żukrowska z
Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Jak powiedziała, zdaniem śledczych
Mariusz G. mordował dla pieniędzy: - Z premedytacją przemyślał swoje działania i realizował swoje cele. Dowody zgromadzone w tej sprawie to potwierdzają. Uważamy, że robił to, by przejmować majątki kobiet, a to motywacja zasługująca na szczególne potępienie.
Mariusz G. przyznał się dziś w sądzie do 10 ze stawianych mu 19
zarzutów, w tym do trzech najpoważniejszych, dotyczących zabójstwa. Zaznaczył, że nie dokonał ich z
motywacji zasługującej na szczególne potępienie, czyli "ze względu na więzi
intymne": - Przyznaję się do zarzutów, ale chcę nadmienić, że nie było to w żadnym wypadku ze względu na więzi
intymne. Zdecydowałem się na ujawnienie miejsca ukrycia zwłok, bo pomyślałem, że to nie może trwać tak długo.
Obecny dziś w sądzie Bartosz Hutner, krewny jednej z ofiar podkreślił, że jego zdaniem Mariusz G. powinien usłyszeć najwyższy możliwy wymiar kary: - Nie mieści mi się w głowie, by w tak bestialski sposób mordować dla korzyści majątkowych. Powinien dostać dożywocie - najwyższy wymiar kary, jaki obowiązuje w kodeksie karnym.
Mariusz G. przeprosił dziś w sądzie bliskich ofiar. Reprezentujący go mecenas Edward Stępień przekonywał, że jego klient wyraził szczerą skruchę: - Obserwuję go od ponad dwóch lat. Widzę, że zaszły w nim bardzo duże przemiany, jeżeli chodzi o pogląd na świat i na to, co się stało. Ma jakiś majątek, którym chce zadośćuczynić. Poza tym, jeżeli trafi do więzienia, to może pracować, zarabiać i może naprawiać tę szkodę, przynajmniej jeżeli chodzi o finanse.
Mariusz G. przeprosił dziś w sądzie bliskich ofiar. Reprezentujący go mecenas Edward Stępień przekonywał, że jego klient wyraził szczerą skruchę: - Obserwuję go od ponad dwóch lat. Widzę, że zaszły w nim bardzo duże przemiany, jeżeli chodzi o pogląd na świat i na to, co się stało. Ma jakiś majątek, którym chce zadośćuczynić. Poza tym, jeżeli trafi do więzienia, to może pracować, zarabiać i może naprawiać tę szkodę, przynajmniej jeżeli chodzi o finanse.
O sprawie zrobiło się głośno w listopadzie 2019 roku. Mariusz G. trafił za kratki jednak kilka miesięcy wcześniej. Zarzucono mu przywłaszczenie rzeczy należących do zaginionej 54-letniej Bogusławy R. Biznesmen z Kołobrzegu utrzymywał, że wprawdzie znał kobietę, ale jej rzeczami zajął się na jej prośbę, po tym, jak kobieta wyjechała do Niemiec w związku z długami, w jakie miała rzekomo wpaść. Ta wersja upadła po czterech miesiącach, gdy policjanci znaleźli ciało 54-latki zakopane w płytkim grobie w lesie w okolicach wsi Obroty (pow. kołobrzeski). Śledczy podejrzewają, że Mariusz G. zamordował kobietę w bestialski sposób - zadając jej ciosy nożem i siekierą.
Mężczyzna przyznał się do tego zabójstwa i pozbawienia życia dwóch innych kobiet. Wskazał miejsca, w których policjanci odnaleźli ciała 31-letniej Iwony K. z okolic Chełmna, którą miał zamordować w 2016 roku i 27-letniej kołobrzeżanki Anety D., która zaginęła w 2018 roku.
Zdaniem śledczych, Mariusz G. starannie wybierał swoje ofiary - kobiety samotne, po przejściach, poszukujące związku. Miał je w sobie rozkochiwać i budować z nimi fikcyjne związki. Gdy zdobywał zaufanie swojej ofiary miał ją mordować, a potem przejmować jej majątek. Według Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, w przejęciu majątku ofiar miała mu pomagać znajoma podszywająca się przed notariuszami za zabite kobiety.
Zbrodnie poruszyły społeczność Kołobrzegu. Mariusz G. był bowiem lubiany, postrzegany jako miły i szarmancki. Był marynarzem, biznesmenem, miał swoją manufakturę słodyczy. Był też wiceprezesem kołobrzeskiego klubu morsów.
- Do klubu morsów Mariusz G. zapisał się już po pierwszej zbrodni. Drugą popełnił, będąc jego członkiem i wiceprezesem, a przed trzecią wypisał się z klubu. Członkowie klubu są zdruzgotani tym, co się wydarzyło. To fantastyczni, wspaniali ludzie, których łączy pasja do zimnych kąpieli, ale niestety trudno nie odnieść wrażenia, że większość z nas po prostu źle się z tym czuję i wolelibyśmy, żeby to nas nie obciążało. Niestety, obciąża pod tym względem, że taki potwór mógł koło nas funkcjonować i to zaufanie, które ludzie w nim pokładali wybierając go na wiceprezesa, on tak brutalnie sprowadził do poziomu piekła. Prosimy, aby ludzie oddzielali te dwie rzeczy. Myślę, że wymiar sprawiedliwości właściwie osądzi tego człowieka - dodał w 2019 roku Jacek Woźniak należący do Kołobrzeskiego Klubu Morsów.
Jedną z oskarżonych osób jest Dorota Ł, koszalińska bizneswomen. Mariusz G. poznał ją w lutym 2019 roku. Zostali zatrzymani na kilka dni przed ich ślubem.
ap/red./PAP/ar
Czytaj więcej
Kolejne osoby z zarzutami w sprawie seryjnego mordercy z Kołobrzegu
Akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie z Kołobrzegu, który miał zabić trzy kobiety
43-latek z Kołobrzegu, podejrzewany o zamordowanie kobiety, usłyszał zarzuty dokonania dwóch kolejnych zabójstw
43-letni Mariusz G. z Kołobrzegu miał wykorzystywać finansowo kobiety, a następnie je mordować