fot. Hubert Bierndgarski

Szwedzki statek handlowy Sofia, który dryfował uszkodzony i bez załogi w kierunku polskiego brzegu, jest zabezpieczony na redzie portu w Gdyni - poinformował dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR Sebastian Kluska. Dodał, że jednostka nie wpłynęła do portu.

Szwedzki statek handlowy Sofia w czwartek po południu bez ładunku wypłynął z Ustki. Wieczorem polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR otrzymała informację od duńskich służb, że na statku wybuchł pożar. Sofia była w pobliżu wyspy Bornholm, a więc na duńskich wodach.

Sebastian Kluska powiedział PAP w niedzielę, że jednostka jest na kotwicowisku portu w Gdyni, ale nie uzyskała zgody na wejście do żadnego polskiego portu.

- Nie ma zgody władz administracji morskiej, aby jednostka weszła, a armator dostał informację, że ma ten statek zaholować do Szwecji. Kapitan holownika z kolei uważa, że jednostka w tym stanie nie przepłynie przez Bałtyk - powiedział PAP dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR. Dodał, że zdaniem kapitana holownika, Sofia może zatonąć.

Jego zdaniem po stronie armatora są duże uchybienia ze względów formalnych. Według informacji szefa SAR, armator nie wystosował oficjalnego pisma do dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni z prośbą o zgodę na wejście do portu w Gdyni.

Statek Sofia stoi aktualnie na redzie portu w Gdyni. - Zagrożenia dotyczącego zaburzenia ochrony środowiska nie ma. Istnieje jedynie takie zagrożenie, że jednostka może zatonąć - dodał Kluska i podkreślił, że polska administracja nie ma oficjalnych danych na temat stanu tej jednostki, a polskie służby nie zostały wpuszczone na pokład Sofii.

- Sytuacja jest na bieżąco monitorowana pod kątem bezpieczeństwa i ewentualnych zagrożeń. Nie ma niepokojących informacji w tym zakresie. Agent przekazał, że statek będzie holowany do jednego z portów szwedzkich - podała w niedzielę rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni Magdalena Kierzkowska.

Jednostka była holowana w kierunku Gdyni przez jednostkę FairPlay-20 w asyście statku Kapitan Poinc Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa z Gdyni.

Rzecznik prasowy SAR Rafał Goeck poinformował PAP w czwartek, że około 21.20 przyszło zgłoszenie od Duńczyków, że statek płonie i prawdopodobnie nabiera wody. - Zaoferowaliśmy pomoc, wysłaliśmy śmigłowiec z Darłowa, ale szybciej były na miejscu śmigłowce duński i szwedzki. Ewakuowały pięcioosobową załogę – dodał.

Śmigłowiec polskiego Marynarki Wojennej z Darłowa uczestniczył w akcji ratunkowej tylko jako asysta. Wszyscy członkowie załogi statku zostali ewakuowani na duńską fregatę, która została wysłana na pomoc. W kierunku statku dryfującego między Ustką a Darłowem wysłane zostały dwie polskie jednostki: wielozadaniowy holownik ratowniczy SAR Kapitan Poinc oraz holownik H8 z 3 Flotylli Okrętów MW.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru i uszkodzeń na pokładzie Sofii. W czasie, kiedy doszło do wypadku, na Bałtyku było od 5 do 7 st. w skali Beauforta, czyli wiał silny lub bardzo silny wiatr, z prędkością do 17,1 m/s (ok. 65 km/h).

Jak przekazał Urząd Morski w Szczecinie, statek handlowy „Sofia” pływa pod szwedzką banderą, został zbudowany w 1986 r. Długość całkowita jednostki to 71,84 m. Był w Ustce 28 listopada z ładunkiem kruszywa.

PAP/zn

Czytaj więcej