fot. PAP/DSNS Ukraina

Do 32 wzrosła liczba zabitych po rosyjskim ataku rakietowym na Sumy na północnym wschodzie Ukrainy; wśród ofiar jest dwoje dzieci - powiadomiła w niedzielę Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.

Atak nastąpił ok. godz. 10.15 czasu lokalnego (9.15 w Polsce). Na centrum miasta spadły dwie rakiety - podała wcześniej prokuratura obwodu sumskiego.

Ukraińskie władze podkreślają, że Rosjanie uderzyli w Sumy w Niedzielę Palmową w czasie, gdy ludzie szli lub wracali z cerkwi. Wielu spacerowało także po bulwarze w centralnej części miasta.

- Terror Moskwy potrzebuje silnej reakcji świata, bez nacisku na agresora pokój jest niemożliwy - oświadczył w niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

„Straszny atak rosyjskich rakiet balistycznych na Sumy. Pociski wroga uderzają w zwykłą ulicę miasta, w zwykłe życie: domy, instytucje oświatowe, samochody na ulicy... I to w dniu, w którym ludzie idą do kościoła: w Niedzielę Palmową (…)” - napisał prezydent w mediach społecznościowych.

„Potrzebujemy silnej reakcji ze strony świata. Stany Zjednoczone, Europa, wszyscy na świecie, którzy chcą zakończenia tej wojny i zabijania. Rosja chce dokładnie takiego terroru i przeciąga tę wojnę. Bez nacisku na agresora pokój jest niemożliwy” - podkreślił Zełenski.

Szef kancelarii prezydenckiej Andrij Jermak opublikował nagranie, wykonane tuż po uderzeniu. Widać na nim leżące na ziemi ciała, płonące samochody i rozbite budynki. (https://t.me/ermaka2022/6097) Na innych nagraniach widoczny jest m.in. rozbity trolejbus i ludzi, którzy klęczą przy przykrytych zwłokach.

PAP/aś