Poinformowaliśmy o sprawie policję i Wody Polskie oraz Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska - powiedział Kamil Piecuch ze Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty:
- Szczególnie to było straszne na tarliskach, tam gdzie były gniazda dzikiej ryby przypływające z Bałtyku. Głównie troć wędrowna wytarła się jeszcze kilka dni temu. Społecznicy znaleźli też miejsce, z którego spływa gnojówka z pola i podejrzewali, że to jest jakiś odpad pochodzenia zwierzęcego. Straszny był fetor.
Pracownicy Wód Polskich na miejscu pojawili się w poniedziałek. Jak poinformował Marek Synowiecki, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Szczecinie nie potwierdził masowego śnięcia ryb:
- Biorąc pod uwagę skalę zanieczyszczenia, przyjęliśmy wstępnie, że prawdopodobnie materiał ten dostał się z pól do rzeki przez rowy melioracyjne. Nie zlokalizowano bowiem jednego miejsca skażenia, co mogłoby sugerować nielegalny zrzut ścieków. Czekamy na wyniki dochodzenia prowadzonego przez Komendę Powiatową Policji po naszym zgłoszeniu.
Zarówno Policja jak i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska poinformowali Polskie Radio Koszalin, że czekają na ustalenia Wód Polskich. WIOŚ nie był na miejscu zdarzenia. Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty alarmuje, że w tym rejonie żyje kilka chronionych gatunków tj. minogi oraz głowacz białopłetwy.
Katarzyna Chybowska / jr