Wydarzenie było przede wszystkim formą upamiętnienia koszalińskich ofiar antysemickich prześladowań. W trakcie marszu odwiedzono trzy miejsca pamięci: kamień upamiętniający spaloną w 1938 roku synagogę oraz dwa żydowskie cmentarze.
Uczestnicy podkreślali, że z jednej strony chcą poznać historie dawnych żydowskich mieszkańców miasta, a z drugiej – że to dla nich okazja do zadumy i refleksji.
- To było bardzo wzruszające doświadczenie. Pierwszy raz usłyszałam o losach Żydów w Koszalinie. Trzeba pielęgnować tę historię, bez niej nie ma przyszłości - mówili.
Jak zaznaczył prowadzący pochód ksiądz Henryk Romanik, celem spotkania było przypomnienie o potrzebie szacunku, pamięci i obecności tych, którzy kiedyś współtworzyli Koszalin. - Trzeba sobie uświadamiać, że warto szanować drugiego człowieka.
W nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku w całych Niemczech doszło do pogromów ludności żydowskiej: palono synagogi, niszczono sklepy i mieszkania, a wielu Żydów zostało zamordowanych lub trafiło do obozów koncentracyjnych. Te tragiczne wydarzenia nie ominęły także Pomorza – synagogi spłonęły m.in. w Koszalinie, Szczecinku, Pile i Słupsku.
Katarzyna Chybowska/zn