W sobotę w gdańskim Teatrze Szekspirowskim odbyła się konwencja Polski 2050, na której lider ugrupowania, marszałek Sejmu Szymon Hołownia przedstawił swoją wizję prezydentury, jako kandydat w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Sobotnią konwencję Polski 2050 rozpoczęli europoseł Polski 2050 Michał Kobosko i była minister Agnieszka Buczyńska.
Kobosko przypomniał, że pięć lat temu Hołownia rozpoczynał swoją "polityczną drogę" w tym samym miejscu - w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku. Wskazywał, że Polsce toczy się gra pomiędzy dwoma liderami - Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. - To jest szachownica, białe i czarne. Życie tak nie wygląda. Jest zróżnicowane, i tak samo jest w polityce - zaznaczył.
Podkreślił, że obaj politycy "wskazali kandydatów" i że na pewno nie będą oni niezależni. - W zupełnie innej sytuacji jest lider naszego ugrupowania Szymon Hołownia. On nie jest i nie będzie zależny od żadnego lidera - zapewniał.
Hołownia idąc na mównicę witał się z uczestnikami konwencji. - Te wybory będą o was. Nie o tym, czy innym polityku. Proszę was, żebyście pamiętali o tym, że to są wasze wybory, o was. To wy macie być prezydentem Rzeczpospolitej - zwrócił się do zebranych.
Przypomniał, podobnie jak europoseł Kobosko, że w tym samym miejscu pięć lat temu ogłosił, że wchodzi do polityki i będzie ubiegał się o fotel prezydenta Polski. - Wracamy dzisiaj tutaj, bo okazało się, że po tych pięciu latach nie zrobiliśmy jeszcze najważniejszego. Po tych pięciu latach mamy szeroką bazę, listę można powiedzieć mniejszych, większych sukcesów. Ale też jedną porażkę. Jeden cel, który nie został jeszcze zrealizowany. To, że Polska wciąż jest podzielona pół na pół - oświadczył.
- Pierwsza jaskółka zwiastująca, że może coś się zmieni, pokazała się dzięki wam w wyborach 15 października poprzedniego roku. Pokazała, że to nie jest już świat tylko i wyłącznie wielkich partii, że teraz już trzeba budować koalicje, jakkolwiek trudne by nie były - powiedział.
- Ja wciąż widzę Polskę, sparaliżowaną, tym że od 19 lat są tacy, którzy próbują nas przekonać, że mamy dwie Polski straszące sobą nawzajem, dwie Polski robiące sobie na złość. Dwie Polski zajęte tylko sobą nawzajem. (...) To jest świat, który nie mieści mi się w głowie. To jest coś, z czym chciałbym skończyć. Nie tak, żeby wyeliminować jedną czy drugą stronę, tylko żeby przekonać je, że mogą się zmieścić w jednym kraju. I to nie jest symetryzm. To jest opowieść o wspólnocie - przekonywał.
Hołownia ocenił, że w Polsce potrzebny jest niezależny prezydent, który nie będzie dzwonił ani do premiera, ani do prezesa partii, pytając, co ma zrobić. - Nie chcę już Polski - bo żyję w niej prawie 20 lat - w której PO dożyna PiS, a PiS robi wszystko, żeby zamknąć - najlepiej na dożywocie - swoich konkurentów z PO - dodał.
- Prezydent musi być z innej strony, ze strony ludzi. Prezydent po stronie ludzi - to jest oferta, z którą do was przychodzę - oświadczył i dodał, że nie chce za kilka miesięcy mieć prezydenta pół-Polski. - Czas na prezydenta Polski, a nie pół-Polski - oświadczył.
- Jak widzę moją prezydenturę, jeśli postanowicie dać mi szansę? - zapytał i dodał, że "chce krótko odnieść się do najważniejszych pojęć: ludzie, pieniądze, dobre życie, wspólnota, bycie razem".
Hołownia przypomniał, że "prezydent w Polsce nie jest monarchą". Podkreślił, że powinien być z ludźmi, dla nich przez cały czas swojego urzędowania. - Dlatego tak, jak otworzyliśmy Sejm, otworzymy Pałac Prezydencki - zapewniał.
Powiedział, że za jego prezydentury Pałac Prezydencki nie będzie więcej "hotelem dla przestępców, noclegownią dla skazanych". - Pałac Prezydencki będzie miejscem, w którym każdy wolny człowiek, Polka i Polak, będzie czuć się jak u siebie - dodał.
Lider Polski 2050 zapowiedział, że jako prezydent po skierowaniu do niego ustawy przez parlament, wykorzysta 21 dni na rozmowę z tymi, "których ustawa dotyczy". - Konsultacje społeczne przed ostateczną decyzją, przed ostatecznym podpisem prezydenta - powiedział.
Kolejnym planem marszałka Sejmu, jeśli zostanie prezydentem, będzie wykorzystywanie inicjatywy referendalnej, by móc "zapytać o ważną rzecz bezpośrednio u źródła". - Przecież my cały czas psioczymy na klasę polityczną, że nie słucha ludzi i jakoś nie mogą się przebić te rzeczy z zaangażowaniem społecznym - powiedział Hołownia.
Zapewnił przy tym, że jako prezydent będzie co roku pytał Senat, czy jest on gotowy, by pomóc zarządzić w Polsce referendum "dobrze przygotowane, z organizacjami społecznymi i z tymi, których ta sprawa dotyczy". - To nie jest fizyka jądrowa, czego się boicie? Zapytać ludzi o zdanie w najważniejszych dla nich rzeczach - pytał Hołownia. - Ja się nie boję, dlatego będę się co roku, a jak się da, to mam nadzieję pod koniec kadencji i częściej, udawał się z inicjatywą referendalną do Senatu - zapewnił.
W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na znaczenie Polski lokalnej. - To co, że ten pałac (prezydencki - PAP) jest w środku Warszawy? Polska jest wszędzie tam, gdzie my jesteśmy. Wszędzie tam, skąd dzisiaj przyjechaliśmy (...). Zacznijmy od Śląska - zwrócił się do zebranych w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.
Zapowiedział, że jeden z prezydenckich ministrów będzie rezydował na Śląsku. - Będzie miał tam swoje biuro, będzie słuchał tego, czym żyje ten region, który dzisiaj tyle potrzebuje uwagi, może być tak wspaniałym laboratorium dla transformacji energetycznej - powiedział.
- A jak się uda, a jak się powiedzie, a jak ludzie będą chcieli, to dlaczego nie dalej? - dodał. Nawiązując do pomysłu ze swojej pierwszej kampanii prezydenckiej Hołownia zapowiedział "Belweder na kółkach". - Będę przynajmniej raz w miesiącu w najmniejszych miejscowościach. Zaczniemy od tzw. ściany wschodniej, od tej Polski, z której ja się wywodzę - podkreślił.
Zdaniem Hołowni, "prezydent musi się ludziom przestać kojarzyć z arcyksięciem, musi być sołtysem Polski, musi być kimś, kto jest najbliżej polskich spraw. Musi być kimś, kto nie boi się ubrudzić idąc drogą". - Takiego prezydenta chcę zobaczyć za kilka miesięcy. Za takim prezydentem chciałbym stanąć - powiedział.
Zaznaczył, mówiąc o służbie zdrowia, że minister odpowiedzialny za ten resort, nie będzie miał z nim łatwego życia. - Nie ma ważniejszej sprawy dla wielu polskich rodzin, niż to, żeby uzyskać pomoc wtedy, kiedy jej potrzebują - podkreślił. - Prezydent jest w Polsce kimś, kto spróbowałby pomóc zaprojektować ochronę zdrowia tak, żeby służyła i dzieciom posła Platformy, i Polski 2050, i babci i dziadkowi posła PiS i Konfederacji, bo w szpitalach nasze poglądy polityczne nie mają żadnego znaczenia w konfrontacji z cierpieniem, z bólem - powiedział.
Hołownia podkreślił, że "wspólnota" oznacza bycie razem. - Jeżeli mamy wojnę na zewnątrz, potrzebujemy pokoju wewnątrz, a nie kolejnej wojny - oświadczył.
Jego zdaniem Polska będzie bezpieczna tyko wtedy, jeśli będzie silnym partnerem w wielu sojuszach. - Polski prezydent musi mieć umiejętność budowania relacji ze wszystkimi, którzy są dzisiaj ważni w świecie - powiedział Hołownia.
Dodał, że prezydent nie może być "za lewacki" dla kolejnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, czy kimś kto na polecenie swojego politycznego sponsora poprowadzi nas na kolejną wojnę z Unią Europejską. Musi być w stanie dogadać się i w USA, i w Unii Europejskiej, ale musi też wiedzieć, jak ważna jest polityka sąsiedztwa.
Pod koniec swojego wystąpienia powiedział, że "znalazł to słowo, w którym mieści się i +razem+, i +wspólnota+". - To słowo to "spokój", Ludzie, pieniądze, dobre życie, spokój - to są te rzeczy, których od prezydenta oczekuję i jeżeli nim zostanę, chciałbym wam dać - powiedział.
Wybory prezydenckie odbędą się w maju 2025 r. Kampania wyborcza rozpocznie się wraz z opublikowaniem postanowienia marszałka Sejmu o zarządzeniu wyborów, czyli na początku stycznia.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że 8 stycznia ogłosi datę wyborów prezydenckich, natomiast ich formalne zarządzenie odbędzie się 15 stycznia zgodnie z opinią wydaną przez Państwową Komisję Wyborczą.
PAP/zn