fot. PAP/Leszek Szymański
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił w czwartek liderki Strajku Kobiet: Martę Lempart, Klementynę Suchanow i Agnieszkę Czerederecką-Fabin. Chodzi o organizację jesienią i zimą 2020 r. tzw. czarnych protestów po wyroku TK ws. aborcji.

Wyrok, który nie jest prawomocny, ogłosił sędzia Tomasz Julian Grochowicz, który przypomniał, że powodem spontanicznych zgromadzeń, które odbywały się w całej Polsce, był wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. 22 października 2020 r. TK orzekł, że niekonstytucyjny jest przepis zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

- Nie ma wątpliwości co do tego, że zarówno Marta Lempart, Agnieszka Czerederecka-Fabin, Klementyna Suchanow były twarzami tych zgromadzeń spontanicznych, tych protestów, które odbywały się na ulicy. Jednak nie ma też wątpliwości, że była to mobilizacja kobiet i nie tylko kobiet w ramach okazania sprzeciwu dla restrykcyjnego naruszenia ich praw - podkreślił w uzasadnieniu sędzia Grochowicz.

Liderki Strajku Kobiet prokuratura oskarżyła o "sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób" oraz spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego w związku z ówczesną pandemią COVID-19.

Odnosząc się do tej sprawy sędzia Grochowicz powiedział, że "kwestia budowania zagrożenia i odpowiedzialności w tym zakresie niewątpliwie miałaby podstawy przy przyjęciu sytuacji, w której można byłoby stwierdzić w jakikolwiek sposób, że osoby biorące udział w tych zgromadzeniach były chore albo przynajmniej były nosicielami wirusa". - Tego nikt nie stwierdził i w żadnym momencie nie zostało to badane, jak również konsekwencje w jakim stopniu uczestniczenie w tego typu zgromadzeniu przyczyniło się o wzrostu zachorowań - zaznaczył sędzia.

Lempart została dodatkowo oskarżona o znieważenie policjantów poprzez oplucie ich oraz skierowanie w ich stronę wulgarnych słów, a także o publiczne pochwalanie przestępstw. Inny zarzut wobec Lempart dotyczył jej wypowiedzi w Radiu Zet, z których wynikało, że w ramach protestu trzeba m.in. niszczyć fasady kościołów.

Liderki Strajku Kobiet po ogłoszeniu wyroku przypomniały, że 3 października mija 8 lat od zorganizowania pierwszego Strajku Kobiet. - Wiem, że powinnam jakoś być bardzo entuzjastyczna, że nie idę do więzienia, natomiast ja tak nie mam, dlatego że ja uważam, że państwo polskie jest mi winne przyzwoitość co najmniej, więc przyjmuję to jako minimum - odrobinę przyzwoitości dzisiaj dostałam w formie tego wyroku - stwierdziła Lempart, która podziękowała obrońcom za ich pracę w tej sprawie.

Inne liderki Strajku Kobiet Suchanow i Czerederecka-Fabin oceniły, że proces w ich sprawie w ogóle nie powinien się odbyć. - Zapłacimy za niego wszyscy, wszyscy podatnicy, a Ordo Iuris, PiS, Konfederacja i wszyscy, którzy są winni krzywd kobiet i tego, co się stało, nie ponieśli żadnych konsekwencji do dzisiaj - podsumowała Czerederecka-Fabin. Suchanow dodała, że ich oskarżyciele są obecnie zajęci bronieniem się przed zarzutami dużo poważniejszymi niż te, z którymi one miały do czynienia.

PAP/ar