Najpierw z dużą siłą uderzył w jeden z zaparkowanych samochodów, a później jazdę kontynuował chodnikiem. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Sprawca uciekł i wciąż pozostaje nieznany.
Właścicielka uszkodzonego samochodu pani Justyna zaznaczyła, że koszt naprawy to ponad 12 tysięcy złotych. - Szkody są duże, ale mogły być jeszcze większe. W tym samochodzie mógł ktoś siedzieć, a przy tak mocnym uderzeniu to mogłoby skończyć się zgonem.
Pomimo że pirat szalał w centrum Słupska, nie udało się go zarejestrować kamerami miejskiego monitoringu - przyznaje komendant Straży Miejskiej w Słupsku Paweł Dyjas. - W samym centrum miasta jest sporo kamer, jednak są jeszcze takie miejsca, w których nie ma ich wcale.
Słupski monitoring w rozbudowanej wersji do 280 kamer działa od półtora roku. W tym czasie zarejestrował ponad 1,5 tysiąca zdarzeń.
pd/red.