fot. pixabay

Komisja Europejska wszczęła w czwartek postępowanie ws. naruszenia prawa unijnego wobec Polski i 25 innych krajów UE zarzucając im, że nie wdrożyły na czas zmian w dyrektywie o OZE. Chodzi m.in. o uproszczenie i przyspieszenie procesu wydawania pozwoleń na te źródła energii.

Państwa członkowskie miały czas na implementowanie zmian w unijnej dyrektywie do prawa krajowego do 1 lipca. W terminie zrobiła to jedynie Dania.

Nowe przepisy mają na celu m.in. uproszczenie i przyspieszenie procedur wydawania pozwoleń zarówno dla projektów energii odnawialnej, jak i dla niezbędnych projektów infrastrukturalnych w celu zintegrowania OZE z systemem elektroenergetycznym. Nowela dyrektywy o OZE jest elementem pakietu legislacyjnego „Fit for 55”, który ma doprowadzić do 2030 r. do zredukowania gazów cieplarnianych emitowanych w UE nawet o 55 proc. względem 1990 r. Weszła ona w życie w listopadzie 2023 roku.

W dyrektywie wskazano, że nowe przepisy mają doprowadzić do zwiększenia udziału OZE w miksie energetycznym Unii do 42,5 proc. Podniesienie tempa wdrażania energii odnawialnej ma przyspieszyć stopniowe uniezależnianie się od rosyjskich paliw kopalnych poprzez - jak czytamy w dyrektywie - „zwiększenie dostępności przystępnej cenowo, bezpiecznej i zrównoważonej energii w Unii”.

Z komunikatu KE wynika, że znacząca większość krajów nie wprowadziła też w terminie ograniczeń czasowych dotyczących procedur udzielania pozwoleń ukierunkowanych na określone technologie lub rodzaje projektów. Mają one też za zadanie wzmocnienie roli punktu kontaktowego dla wniosków. Przy procedurach ma obowiązywać również domniemanie, że projekty energii odnawialnej i powiązana infrastruktura sieciowa stanowią nadrzędny interes publiczny.

KE dała krajom członkowskim (poza Danią) dwa miesiąca na odpowiedź i dokończenie wprowadzania zmian w życie. W dalszym kroku może wydać tzw. uzasadnioną opinię. W ostateczności Bruksela może zwrócić się ze skargą do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.batalionów, by żołnierze mogli ratować swój dobytek; w to miejsce na granicę trafili żołnierze z pododdziałów odwodowych.

PAP/aj