fot. Sławomir Kamola/prk24

Dziewięć z nich odbyło się w koszalińskiej katedrze. Pozostałe spotkania z muzyką organową miały miejsce w Jamnie, Darłowie, Mielnie, Sarbinowie, Ustroniu Morskim, Tychowie, Bobolicach i Jastrowiu.

Każdy z koncertów składał się z recitalu organowego i części będącej inną formą muzyczną. Występowali soliści, chóry, zespoły kameralne, orkiestra symfoniczna. Wśród wykonawców byli goście z Litwy, Włoch, Hiszpanii, Ukrainy, Filipin czy Tajwanu.

Nie zabrakło znamienitych polskich muzyków. Bogdan Narloch, dyrektor festiwalu podkreślił, że każdy z 30 koncertów był inny. Nie chodzi tylko o różnorodność obsady, ale również o miejsca w których te koncerty się odbywały (od przeszło 20 lat koncerty organizowane są nie tylko w Koszalinie, ale również w innych świątyniach Pomorza Środkowego). - Poszerzając festiwal o te miejscowości, chcieliśmy uatrakcyjnić pobyt na naszym pięknym Pomorzu, i to nie tylko turystom. Dzięki temu wysoka kultura dociera do miejsc, w których dostęp do niej jest słaby - mówił Bogdan Narloch.

Jak powiedział znany koszaliński popularyzator muzyki Andrzej Zborowski, który jako konferansjer poprowadził wszystkie tegoroczne koncerty, festiwal na przestrzeni lat bardzo się zmienił. - Dziś koncerty stoją na takim poziomie, że równie dobrze mogłyby odbywać się w Londynie, Paryżu czy Nowym Jorku - podkreślał.

Festiwal ma wierną publiczność, niektórzy słuchacze pokonali nawet 150 km, żeby dotrzeć na ostatni w tym roku koncert festiwalowy. - Kocham muzykę poważną, organową. Ona mnie „unosi” i wzrusza - usłyszeliśmy od jednego z wiernych słuchaczy.

W finałowym koncercie wystąpili Julita Nohanowicz, która wykonała Symfonię Organową Charles-Marie Widor'a oraz chóry „Pomerania Cantat” i chór Politechniki Koszalińskiej „Canzona” pod dyrekcją Radosława Wilkiewicza i z akompaniamentem Bogdana Narlocha.

sk/zas

Posłuchaj

publiczność Andrzej Zborowski, konferansjer Międzynarodowego Festiwalu Organowego Bogdan Narloch, dyr. Międzynarodowego Festiwalu Organowego