fot. PAP/EPA/MARTIAL TREZZINI

Francuskie władze obawiają się zamieszek i brutalnych demonstracji po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. Druga tura, która zakończy się o 20.00 może przynieść pierwsze w historii Republiki zwycięstwo nacjonalistów. Do protestów wzywają skrajnie lewicowe i antyfaszystowskie ruchy.

Francuskie MSW poinformowało, że wieczorem porządku na ulicach będzie pilnować ponad 30 tysięcy policjantów i żandarmów. W Paryżu zmobilizowano około 5 tysięcy funkcjonariuszy. Szczególnie chroniony będzie Pałac Elizejski i biuro premiera w Hotel de Matignon, siedziba prezydenckiej partii Razem i nacjonalistycznej partii RN, oraz Pałac Bourbon, gdzie odbywają się obrady wybieranej w dzisiejszym głosowaniu niższej izby parlamentu. Wieczorem miało tam dojść do protestów antyfaszystów, ale lokalne władze nie wydały na to zgody.

Media informują, że ultralewica planuje wieczornie demonstracje w około 50 miejscach w całym kraju. W wielu miastach zabezpieczane są witryny sklepów i ustawiane są barykady na ulicach, by uniemożliwić chuliganom wejście do budynków.

Obawy przed zamieszkami pojawiły się już podczas pierwszej tury wyborów, w ubiegłym tygodniu. Prezydent Francji Emmanuel Macron ostrzegał nawet przed „wojną domową” w przypadku wygranej skrajnych partii. Okazało się jednak, że reakcja ulicy była dosyć spokojna.

IAR/zn