fot. pixabay.com
Komisja Europejska od piątku nałoży tymczasowe cła na chińskie samochody elektryczne w związku z nieuczciwym subsydiowaniem tego sektora przez Pekin. Jeśli w ciągu czterech miesięcy kraje członkowskie nie wyrażą sprzeciwu, UE może jesienią tego roku wprowadzić te taryfy na stałe.

Decyzja o wprowadzeniu tymczasowych ceł została opublikowana w czwartek w Dzienniku Urzędowym UE. Dokument liczy ponad 200 stron i jest najdłuższą tego typu decyzją w historii UE.

Komisja Europejska zdecydowała o nałożeniu indywidualnych ceł na trzy chińskie firmy objęte postępowaniem KE: BYD (17,4 proc.), Geely (20 proc.) oraz SAIC (38,1 poc.). Inne przedsiębiorstwa produkujące pojazdy elektryczne w Chinach, które współpracowały w dochodzeniu, będą objęte średnią stawką 21 proc. Dotyczy to także firm europejskich produkujących w Chinach i eksportujących do UE. Będzie to dodatek do obecnie obowiązujących unijnych ceł na pojazdy elektryczne w wysokości 10 proc.

KE zapowiedziała objęcie cłami "elektryków" z ChRL 12 czerwca i od tamtej pory prowadziła rozmowy ze stroną chińską. Nie zakończyły się one jednak porozumieniem i Bruksela wydała w czwartek decyzję. Pekin zapowiedział odwet. Według Chińskiej Izby Handlowej przy UE, ChRL ma gotowe środki zaradcze. W styczniu Chiny wszczęły dochodzenie antydumpingowe dotyczące importu wina z UE.

Unijne cła są tymczasowe. Decyzja o wprowadzeniu taryf na stałe będzie należała do krajów członkowskich i zapadnie w ciągu najbliższych czterech miesięcy. Do głosowania stolic może dojść w październiku. Cła nie wejdą w życie, jeśli zagłosuje przeciwko nim większość kwalifikowana (55 proc. państw, w praktyce 15 spośród 27 krajów, które reprezentują 65 proc. ludności UE). W najbliższych tygodniach zostanie też przeprowadzone niewiążące głosowanie wśród stolic, którego wynik KE może, ale nie musi wziąć pod uwagę. Bruksela zapowiada także kontynuowanie rozmów z chińską stroną, także producentami pojazdów. W ich wyniku wysokość ceł stałych może być inna od stawki tych tymczasowych.

Cła tymczasowe nie będą pobierane przez KE w gotówce. Na razie objęci cłami producenci będą musieli przedstawić na granicach gwarancje bankowe o ich wartości. Gotówka zostanie pobrana przez KE po tym, jak UE wprowadzi taryfy na stałe, co może nastąpić na początku listopada. Cła zasilą unijny budżet. Jeśli jednak UE wycofa się z objęcia chińskich "elektryków" cłami, gwarancje zostaną wygaszone.

Nałożone przez KE cła mają charakter wyrównawczy. Chodzi o wyrównanie szans na rynku pomiędzy dotowanymi chińskimi przedsiębiorstwami a europejskimi producentami pojazdów elektrycznych. Dlatego też - jak podkreśla KE - obowiązujące od piątku stawki odzwierciedlają wysokość pomocy publicznej udzielanej przez chiński rząd producentom "elektryków". KE podkreśla, że celem jest ochrona europejskiego przemysłu i uniknięcie przypadku paneli fotowoltaicznych, których rynek został zdominowany przez chińskich producentów, a europejscy zostali praktycznie z niego wyparci.

Chiny są największym producentem pojazdów elektrycznych na świecie. Globalny eksport tych aut z Państwa Środka wzrósł o 70 proc. w zeszłym roku osiągając wartość 34,1 mld dolarów. UE jest największym odbiorcą pojazdów elektrycznych z ChRL. Przypada na nią prawie 40 proc. chińskiego eksportu.

W 2023 r. państwa UE zakupiły chińskie samochody o wartości 3,5 mld euro - o prawie 40 proc. więcej niż w roku poprzednim.

Amerykański producent samochodów Tesla złożył wniosek o indywidualną stawkę, który KE rozpatrzy do czasu wprowadzenia ceł na stałe. Obecnie Tesla objęta jest stawką 21 proc.

pap/jr