fot. PAP/Michał Meissner

W miejscu wybuchu w tyskim bloku, do którego doszło w poniedziałek rano, ratownicy Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z psami rozpoczęli przeszukiwanie gruzowiska. Potem strażacy mają zacząć sprzątać zniszczoną część budynku.

Silny wybuch, najprawdopodobniej gazu, miał miejsce w poniedziałek Wielkanocny ok. godz. 9.30 na parterze siedmiokondygnacyjnego bloku przy ul. Darwina w Tychach. Poszkodowanych zostało kilkanaście osób. Siedem z nich, w tym dwoje dzieci, z poważniejszymi obrażeniami zostało przetransportowanych karetkami i lotniczym pogotowiem do szpitali.

Jak przekazał PAP rzecznik komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach asp. Szymon Gniewkowski, po godz. 11.30 w miejsce katastrofy przyjechali ratownicy Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju z psami, którzy rozpoczęli przeszukiwanie gruzowiska. Po sprawdzeniu, czy w rejonie zdarzenia nie ma nikogo, zacznie się sprzątanie miejsca.

Wcześniej rzeczniczka śląskiej straży pożarnej brygadier Aneta Gołębiowska poinformowała, że z budynku strażacy, których na miejsce zadysponowano ogółem dziesięć zastępów, ewakuowali 23 osoby. Blok musieli opuścić mieszkańcy klatki, w której doszło do wybuchu, a także sąsiednich klatek. Na razie nie jest znany stan obiektu - będą to oceniali biegli w dalszych etapach działań

Rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok przekazała, że po wybuchu, niezależnie od działań strażaków, miasto podstawiło autobus dla osób ewakuowanych, potrzebujących usiąść i zaczekać na dalsze decyzje. Miasto organizuje działania poprzez swój wydział zarządzania kryzysowego i nadzór budowlany. Na miejsce pojechał też pełniący obowiązki prezydenta Tychów Maciej Gramatyka.

Wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w mieście i okolicach. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra; zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił. Śląska policja podała, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań porozrzucane zostały na kilkadziesiąt metrów.

Śląska policja zapewniła, że wraz ze strażakami pilnuje, aby miejsce zdarzenia było zabezpieczone przed przedostaniem się tam osób postronnych. Policjanci rozpoczęli też już rozpoczęcie wyjaśniania przyczyn i okoliczności wybuchu gazu. Po zakończeniu działań ratowniczo-poszukiwawczych stan bloku będą sprawdzali biegli i specjaliści nadzoru budowlanego.

PAP/zas