fot. PAP/Andrzej Jackowski

W Gdańsku odbyło się w sobotę „Światełko dla Pawła Adamowicza” z udziałem m.in. szefa rządu Donalda Tuska, marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz.

- Ja dziś jestem tu po to, by powtórzyć słowa z tego dnia, kiedy Paweł zginął. Ślubowaliśmy wtedy, że ochronimy my - gdańszczanie, Polacy, Europejczycy - że obronimy nasze miasto, naszą ojczyznę, naszą Europę od pogardy i nienawiści. I drogi Pawle, przyjacielu, prezydencie - jesteśmy wierni temu ślubowaniu - powiedział w sobotę premier Tusk. - I chcę wam powiedzieć, Paweł by to na pewno nam wszystkim powiedział: nie możemy spocząć - dodał.

- Pawle, przyrzekam to tobie, i myślę, że możemy to zrobić w imieniu nas wszystkich, że nie spoczniemy, dopóki nie będziemy pewni, że Polska, że polski naród będą wolni od pogardy i nienawiści, będą wolni od kłamstwa, że już nigdy złe słowo nie zabije żadnego uczciwego człowieka. Przyrzekamy to tobie - powiedział szef rządu.

Tusk mówił, że „Paweł Adamowicz chciałby dziś, żebyśmy my wszyscy tu, w Gdańsku i w całej Polsce byli uśmiechnięci”. Jak ocenił premier, to nie jest łatwe. - Zebraliśmy się dzisiaj także w moim ukochanym mieście, aby przypomnieć całej Europie o tym tragicznym zdarzeniu. Powodem naszego spotkania jest tragiczna śmierć, brutalny zamach na prezydenta miasta Gdańska Pawła Adamowicza. Dlaczego mielibyśmy się uśmiechać? - pytał.

Szef rządu podkreślił, że Adamowicz chciałby, aby wszyscy - spotykając się co roku w miejscu jego tragicznej śmierci - myśleli i mówili o przyszłości, a nie tylko o tym, co się zdarzyło - i mówili „o naszym wielkim wspólnym obowiązku”.

Według szefa rządu „ta tragiczna i, zdawałoby się, bezsensowna śmierć” Adamowicza nadała bardzo jednak głęboki sens temu przekonaniu, że tak Gdańsk, jak i cała Polska „mogą i muszą być miejscem dla ludzi, którzy wyzbyli się pogardy i nienawiści”.

W sobotę mija pięć lat od zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, do którego doszło w 2019 r. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na starym mieście w Gdańsku. Adamowicz zmarł dzień później po ciosach zadanych nożem.