
Gościem porannego „Studia Bałtyk” był Jarosław Rzepa, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, lider ludowców w Zachodniopomorskiem. W rozmowie z Anną Popławską powiedział, dlaczego nie weźmie udziału w marszu zwołanym przez Donalda Tuska oraz ocenił decyzję rządu w sprawie importu do Polski ukraińskiego zboża.
Poseł pytany o to, czy Trzecia Droga (koalicja PSL i Polski 2050 Szymona Hołowni) przyłączy się do organizowanego przed lidera PO 1 października marszu w Warszawie, powiedział: - Wspieramy tę inicjatywę, ale nasi liderzy będą w swoich okręgach wyborczych.
Wyjaśnił, że w tym czasie planowane są liczne spotkania kandydatów Trzeciej Drogi z wyborcami z okręgów, z których startują. - Uzupełniamy to, co się wydarzy w Warszawie. Mamy dodatkowy pomysł na to, by demokratyczna opozycja dotarła do jak największej liczby wyborców - stwierdził.
Pytany, czy średni wynik sondażowy pokazujący 10 procent poparcia dla Trzeciej Drogi jest dla niego satysfakcjonujący odparł, że nie. - Abyśmy zdobyli odpowiednią liczbę mandatów, musi to być 12-13 procent - dodał.
Część rozmowy dotyczyła przedłużenia przez Polskę zakazu wwozu do naszego kraju ukraińskiego zboża. Decyzja ta zapadła wbrew stanowisku UE. Ukraina w odpowiedzi m.in. zapowiedziała embargo na polskie owoce i warzywa.
- Musimy chronić polskich rolników. My ponad 80 procent eksportu kierujemy do UE. Ukraina nie jest istotnym rynkiem zbytu - powiedział Jarosław Rzepa, pytany o to, czy Polska podjęła słuszną decyzję i czy nie uderzy ona rykoszetem w polskie rolnictwo.
Mówiąc o wypowiedziach prezydenta Ukrainy, który w bardzo bezpośredni sposób krytykował jednoznaczne polskie stanowisko w tej sprawie, stwierdził: - Moim zdaniem Ukraina popełnia fatalny błąd stosując taką retorykę. Przypominając wielką skalę pomocy, jakiej udzieliliśmy Ukraińcom wspierając ich w walce z rosyjską agresją, dodał: - Polska nie może być ofiarą pomocy Ukrainie.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
ap/zas