
W polskim systemie edukacji jest 280 tys. dzieci i uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Z tego 35 proc. dzieci doświadcza problemów psychologiczno-pedagogicznych, 9 proc. dzieci do 18. roku życia ma stwierdzone zaburzenia psychiczne. Co trzeci uczeń obejmowany jest pomocą psychologiczno-pedagogiczną.
Mamy też rekordowe środki na wsparcie psychologiczno-pedagogiczne. To prawie 2,5 mld złotych na dodatkowe zatrudnienie 20 tys. psychologów i specjalistów w szkołach i przedszkolach.
Niestety, brakuje chętnych, by obsadzić etaty specjalistów. Jak wyliczają eksperci - chodzi o prawie 30 proc. stanowisk. Aż 450 gmin deklaruje, że nie mają zatrudnionego ani jednego specjalisty w tych dziedzinach. Zdecydowanie bardziej optymistyczne dane podawane są m.in. przez kuratoria.
Jak podkreśla Bogusław Ogorzałek, zachodniopomorski wicekurator oświaty, reakcja resortu edukacji na braki kadrowe była szybka.
Zeszłoroczna nowela ustawy Prawo oświatowe zwiększyła liczbę specjalistów, których muszą zatrudniać placówki oświatowe. Problem w tym, że, jak przewidywali w zeszłym roku dyrektorzy szkół, nie ma chętnych, by te etaty obsadzić. Bariery to m.in. kwestie dotyczące wynagrodzenia, a także zbyt mała liczba specjalistów na rynku pracy - podkreśla Krzysztof Stobiecki, dyrektor Wydziału Edukacji koszalińskiego Urzędu Miejskiego.
Organizacja i udzielanie pomocy psychologicznej w szkole jest jednym z jej zadań statutowych, które określa ustawa Prawo Oświatowe, jak i rozporządzenia ministra edukacji narodowej. Od prawie roku obowiązują przepisy, na mocy których zwiększono liczbę specjalistów, których muszą zatrudniać placówki oświatowe. Jak sobie poradził ze zmianą przepisów Zespół Szkół nr 10 w Koszalinie, popularna "samochodówka"? Na to pytanie Tomaszowi Tranowi odpowiedział Robert Reinert, wicedyrektor ds. kształcenia ogólnego.