fot. Marcin Turalski
Kierowcy, także w naszym regionie, tankują swoje auta do pełna, ponieważ obawiają się, że wojna na Ukrainie spowoduje znaczny wzrost cen paliw.

Przy wszystkich stacjach w regionie ustawiają się długie sznury samochodów. Kierowcy tankują baki aut do pełna. Na niektórych stacjach już zabrakło paliwa. To efekt wojny, którą w czwartek rozpoczęła Rosja atakując Ukrainę. Właściciele samochodów obawiają się, że wprowadzenie sankcji gospodarczych na Rosję spowoduje podwyższenie cen paliwa.


Do sytuacji odniósł się w czwartek m.in. Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen: - Dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni. Jesteśmy bezpieczni, bo na przestrzeni ostatnich sześciu lat realizowaliśmy działania zmierzające do dywersyfikacji dostaw surowca.

Obajtek przypomniał, że jeszcze w 2013 r. rosyjska ropa rafineria stanowiła 98 proc. przerabianej w Płocku. - Dzisiaj jej udział w przerobie to mniej niż połowa - dodał prezes PKN Orlen.

Podobne oświadczenie wystosował wcześniej PERN, który zarządza transportem rurociągowym i magazynowaniem ropy naftowej, a także składowaniem paliw. "Dbamy o bezpieczeństwo naszych klientów. Działamy bez zmian. Nasze bazy na bieżąco obsługują kierowców - przyjmują i wydają paliwo" - zakomunikował w czwartek po południu PERN we wpisie na Twitterze. Wcześniej PERN podał, że transport rosyjskiej ropy naftowej dostarczanej do Polski rurociągiem "Przyjaźń", tranzytem przez Białoruś, odbywa się zgodnie z harmonogramem.

red./PAP

fot. Marcin Turalski