fot. Jarosław Ryfun
Około 90 proc. pacjentów leczonych w ostatnim czasie na oddziale covidowym Szpitala MSWiA w Katowicach to osoby niezaszczepione, u których przebieg COVID-19 jest znacznie cięższy.

- 90 proc. naszych pacjentów to osoby niezaszczepione, zaszczepieni pacjenci to z reguły osoby mocno starsze. Zaszczepieni chorują zdecydowanie łagodniej - powiedziała kierująca oddziałem prof. Karolina Sieroń.

Dodała, że jeśli takie osoby trafiają do szpitala, to głównie dlatego, że się odwodnili - mają zaburzenia elektrolitowe przy dużej temperaturze i objawach ze strony układu pokarmowego, czyli biegunka, wymioty i odwodnienie: - Jeśli ich nawodnimy, ustabilizujemy, to wypisujemy do domu w niezłej kondycji, często mają też mniej zajęte płuca. Dlaczego ludzie się nie szczepią? Trudno powiedzieć, ale mamy do czynienia z dramatem, bo giną całe rodziny. Kiedy córka otrzymuje informacje o śmierci obojga rodziców i mówi, że dopiero pochowała męża, to łza się w oku kręci. Niedawno mieliśmy na oddziale bardzo młodego człowieka po przejściach onkologicznych, nie zdecydował się na szczepienie, zmarł. Wygrał jedną wojnę - z nowotworem, drugą oddał walkowerem.

Obserwacje prof. Sieroń potwierdzają, że śmiertelność w przypadku wariantu omikron koronawirusa jest mniejsza: - Każda fala jest rzeczywiście inna, teraz dominują głównie osoby starsze, obciążone chorobami, przekazane z innych oddziałów, gdzie są ogniska, bo omikron jest bardzo zakaźny. Umieralność nie jest taka jak przy delcie, gdzie ilość zgonów była dramatyczna. Mamy też nowy oręż pod postacią nowych leków na koronawirusa, efekty ich stosowania są dobre.

Prof. Sieroń sama ciężko przeszła COVID-19 i dzieli się swoimi doświadczeniami również z perspektywy pacjenta: - Byłam tak słaba, że nie byłam w stanie sama się napić. Takie doświadczenie uczy pokory, otwiera oczy na to, czego człowiek jako lekarz nie widzi - np. jak pacjent wyczekuje, żeby ktoś do niego przyszedł. Teraz odbieram czasem telefony od rodzin chorych, którzy pytają, czemu ojciec czy mąż nie odbiera telefonu - nie odbiera, bo jest zbyt słaby, zbyt „duszny”, żeby rozmawiać.

Jej zdaniem szczepionki są w Polsce niedocenianym dobrem: - Może dlatego, że są za darmo? Może gdyby były choćby symbolicznie płatne, ludzie chętniej by z nich korzystali? Przecież kiedy wyjeżdżamy za granicę i chcemy zabezpieczyć się przed chorobami tropikalnymi, płacimy za szczepionki, i to dużo, nie wnikając w treść ulotki; a preparaty na malarię powodują omamy i inne zaburzenia. W przypadku COVID-19 mamy za darmo dobro, jakim są szczepionki, i skorzystało z niego tylko 57 proc. społeczeństwa. Szczepionki nie są eksperymentem, nie zabiją nas, nie ma w nich czipów; są po to, żebyśmy mogli żyć dalej.

PAP/rz