fot. prk24.pl
Nawałnica, która w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku przeszła przez województwo pomorskie, spustoszyła teren Borów Tucholskich i odcięła od świata obóz harcerski. Zginęło wtedy sześć osób, w tym dwie nastolatki - harcerki uczestniczące w obozie, a prawie 40 osób doznało obrażeń.

Potężna wichura przeszła przez powiaty: chojnicki, kościerski, sępoleński, tucholski i bytowski. Zniszczyła ogromne połacie lasów i domy w wielu miejscowościach. Żywioł spustoszył ponad 44 tysiące hektarów lasu. Leśny teren krajobrazowy Borów Tucholskich zmienił się nie do poznania. Oszacowano, że objętość powalonych przez wichurę drzew to 8 mln m3.

- W jednej chwili wszystko zamarło, zwierzęta uciekły. Ogarnął nas strach. Potem rozpętała się wichura - wspominają mieszkańcy tych terenów.

Do największej tragedii doszło jednak w Suszku, gdzie na obozie przebywało wówczas prawie 130 harcerzy z Łodzi. Opiekunowie zarządzili ewakuację, zawiadomili też służby ratownicze. Na pomoc harcerzom pospieszyli też mieszkańcy pobliskiej wsi. Dotarcie na miejsce utrudniały jednak powalone drzewa. Zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. 38 kolejnych uczestników obozu trafiło z różnymi obrażeniami do szpitali.

- Przyszedł do nas nagle oboźny i powiedział, że mamy wyjść przed namiot. Zobaczyliśmy tam zawalone drzewo. Później kazał nam pobiec do zgrupca. Zaczęły na nas spadać drzewa. Około 1,5 godziny leżeliśmy pod sosnami, przytuleni do siebie, żeby było nam cieplej - relacjonowali harcerze.

fot. Mateusz Sienkiewicz
  • fot. Mateusz Sienkiewicz
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK
  • fot. archiwum PRK

Sprawa była wyjaśniana przez Sąd Rejonowy w Łodzi. Uniewinnił on dwóch organizatorów obozu harcerskiego w Suszku. Za winnego uznano urzędnika starostwa. Akt oskarżenia dotyczył m.in. 28-letniego Mateusza I., który pełnił funkcję komendanta obozu harcerskiego oraz jego zastępcy 51-letniego Włodzimierza D. Oskarżono ich o umyślne narażenie uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek i nieumyślnego spowodowania różnego rodzaju obrażeń ciała u kolejnych kilkudziesięciu harcerzy.

Trzeci z oskarżonych Andrzej N., zdaniem śledczych, nie dopełnił obowiązków służbowych. Jako urzędnik starostwa miał nie przekazać w okresie bezpośrednio poprzedzającym załamanie pogodowe w powiecie chojnickim alertu pogodowego o nadchodzącej nawałnicy na niższy szczebel zarządzania kryzysowego. Andrzej N. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Został skazany na tysiąc złotych grzywny na cele charytatywne.

Na początku uzasadnienia wyroku sędzia Starczewska przypomniała słowa jednej z uczestniczek obozu, że nawałnica sprzed czterech lat „to był armagedon”: - Gdy harcerka spojrzała w niebo nie widziała drzew a przecież była w lesie. Wspomnienia tych tragicznych godzin pozostaną z organizatorami i uczestnikami obozu już na zawsze.

Rozmiar strat w kilka godzin po zdarzeniu obserwował Daniel Lemke - dziś nadleśniczy z Czaplinka, wówczas szef Nadleśnictwa Bytów. Miał także w kilka godzin po przejściu żywiołu ocenić rozmiar strat z pokładu samolotu.

red./aś/aj

Czytaj więcej

Posłuchaj

harcerze z obozu w Suszku
  • 00:00:00 | 00:00:00
::
mieszkańcy terenów, przez które przeszła wichura
  • 00:00:00 | 00:00:00
::
Daniel Lemke, nadleśniczy z Czaplinka
  • 00:00:00 | 00:00:00
::