- Znajdujemy się 68 kilometrów od przejścia granicznego w Edirne, między Bułgarią a Turcją. Śpimy dzisiaj na parkingu dla kierowców. Jechaliśmy cały dzień, przez góry i wzgórza Bułgarii. Wystartowaliśmy rano z Bukaresztu i przejechaliśmy przez most na Dunaju w Ruse. Bułgaria, zamiast rozkwitać jak Rumunia, upada. Duża część tego kraju to opuszczone wioski i miasteczka. Mam wrażenie, że wszystko tu się sypie. Rumunia - na odwrót. Pomimo biedy dzieje się dużo dobrego - powiedział Andrzej Meller. - Pędzimy teraz do Stambułu. Przez kilka ostatnich nocy spaliśmy przy temperaturze minus dwunastu stopni. Nie wiedziałem, ile miałem gazu, więc podgrzewałem jedynie wodę - dodał.
jr/rż
