849 kilometrów do przejechania. Cel Mińsk na Białorusi a to wszystko 40-letnim Żukiem. Brzmi dosyć nietypowo, ale dla czterech fascynatów motoryzacji to tylko, jak sami mówią, świetna przygoda:
- Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na Białoruś! To trochę tak śladami przodków, mój dziadek i ojciec pochodzi z Białorusi więc jedziemy zobaczyć gdzie żyli - mówi Wojtek Żydałowicz, jeden z uczestników wyprawy.
Najciekawsze w wyprawie jest to, że Panowie wybrali naprawdę specyficzny środek transportu. Niektórzy postawiliby na nowoczesność wygodę i szybkość, ale dla czterech uczestników liczy się zabawa i adrenalina:
- Jedziemy Żukiem! To samochód strażacki rocznik 1977. Odkupiłem go w zeszłym roku, wyremontowałem, a wyprawa do Mińska będzie dla niego sprawdzianem. Na razie jeździł tylko na zloty do Bornego - dodaje Wojtek Żydałowicz.
Podróż na Białoruś rozpoczyna się w nocy z 14 na 15 czerwca, weźmie w niej udział czterech braci i ich kolega. Panowie stawiają na zabawę, ale przygotowani są na niespodzianki:
- Przede wszystkim zabieramy, że sobą komplet kluczy, może kilka części zapasowych, jeżeli coś po drodze miałoby się przytrafić. Nawet jeśli spotka nas jakaś awaria to będzie to fajna przygoda - mówią zgodnie.
Całe szczęście czterej panowie to mechanicy, zatem w razie problemów z samochodem poradzą sobie z usterkami. Wyprawa potrwa około tygodnia, no chyba, że przygoda się przedłuży. Jeśli ktoś chciałby wspomóc wyjazd to, na karoserii Żuka zmieści się wiele naklejek od sponsorów.
iszczecinek/ds