fot. archiwum prk24

Ostatnie dwa miesiące były dla pracowników Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie wyjątkowo pracowite. Ze statystyk wynika, że w lipcu i sierpniu pilnej pomocy medyków potrzebowało średnio około 200 pacjentów dziennie.

Rzecznik szpitala Marzena Sutryk przyznaje, że w minione wakacje odnotowano podobną liczbę pacjentów jak rok wcześniej. W lipcu tego roku do SOR-u (dla dorosłych i dzieci) oraz do Pomocy Doraźnej zgłosiło się ponad 5900 osób. W sierpniu było ich już prawie 6400.

Pacjenci zgłaszali się z szerokim wachlarzem problemów, były to m.in. reakcje uczuleniowe, zatrucia pokarmowe, problemy kardiologiczne, a także urazy kończyn i nasilenie stanów depresyjnych.

Do szpitala trafiali również poszkodowani w wypadkach komunikacyjnych. Personel placówki zauważa, że w ostatnim czasie odnotowano zatrważającą liczbę zdarzeń z udziałem motocyklistów. Minione wakacje to także walka o życie i zdrowie osób, które topiły się w morzu. Szpital odnotował kilka takich zgłoszeń z udziałem zarówno młodszych, jak i dorosłych pacjentów.

Marzena Sutryk podała, że wśród najmłodszych pacjentów powtarzały się urazy doznane podczas jazdy na hulajnodze czy rowerze – często bez kasków.

Co najmniej 10 zdarzeń dotyczyło pogryzień przez psy. - Zaskoczyć mogą okoliczności, bo zazwyczaj miały one miejsce na ścieżkach rowerowych czy trasach spacerowych, gdy psy spacerujące pod opieką właścicieli reagowały bardzo nerwowo na rowerzystów czy rolkarzy – poinformowała.

Dodała, że wiele osób trafiło pod opiekę medyków w stanie upojenia alkoholowego lub po narkotykach: To głównie młodzi ludzie wypoczywający w naszym pasie nadmorskim, którzy "bawią się" bez żadnych hamulców.

Do szpitala zgłaszały się również osoby z urazami doznanymi podczas niecodziennych czynności, m.in. po skoku na bungee, upadku z konia czy od uderzenia śmigłem drona.

red.