zdj. poglądowe/pixabay.com

Wyjątkową więź wilczej pary z Puszczy Barlineckiej opisała prof. Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, które monitoruje te drapieżniki. Basior nie chciał opuścić chorej samicy. Choć sam wpadł we wnyki i trafił na rehabilitację, po powrocie wracał do partnerki. Jej nie udało się uratować.

Trzyletniego samca w połowie lutego z wnyków oswobodzili działacze Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego i policjanci. Tkwił w nich co najmniej kilka dni, był wyczerpany. Trafił do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt Mysikrólik w Bielsku-Białej, gdzie zdołano go uratować. Otrzymał na imię Mróz, gdyż został znaleziony w dniu, gdy panowała mroźna aura.

- Podczas rehabilitacji - pomimo bolesnych ran - rozpaczliwie próbował wydostać się z leczniczego boksu. Pomyśleliśmy, że tęskni za wolnością i swoją grupą rodzinną, która została w Puszczy Barlineckiej. Skróciliśmy więc do niezbędnego minimum jego leczenie i uwolniliśmy go 1 marca do lasu. Regularnie sprawdzaliśmy dane z jego obroży i zaskoczyła nas jego niewielka mobilność, którą złożyliśmy na kark dotkliwych urazów po wnyku - powiedziała prof. Sabina Nowak.

Prawda okazała się inna. Po dwóch tygodniach przyrodnicy otrzymali wiadomość, że w miejscu odwiedzanym przez Mroza leży chory wilk. - Sprawdziliśmy najnowsze dane z obroży Mroza. Okazało się, że tego samego dnia ok. godz. 6 rano był w pobliżu. Spakowaliśmy w pośpiechu sprzęt i skrzynię transportową, i pognaliśmy 600 km na północ, pod Barlinek. Na miejscu okazało się, że chorym wilkiem jest młoda wilczyca, prawdopodobnie w rui. Miała paskudnie uszkodzoną w nadgarstku łapę, wskazującą na to, że jakieś dwa-trzy tygodnie wcześniej miała wypadek - wskazała prof. Nowak.

Zwierzę zostało przetransportowane do Mysikrólika. Lekarz weterynarii Izabela Całus po badaniach postawiła wstępną diagnozę, że wilczyca jest zakażona laseczką tężca - bakterią, której toksyny powodują sztywnienie ciała i szczękościsk. - Niestety, pomimo podania leków i kroplówek, wilczyca umarła nazajutrz. Ze względu na dzień znalezienia i tragiczny finał nazwaliśmy ją Trzynastka - dodała przyrodnik ze stowarzyszenia Wilk.

Prof. Nowak powiedziała, że w czasie, gdy wilczyca przebywała w Bielsku-Białej, Mróz powracał kilka razy w miejsce, skąd została zabrana. I pomimo że chodzi coraz dalej, powraca tam nadal. - Dowodem są lokalizacje z jego obroży telemetrycznej. Jego niewielka mobilność wynikała z tego, że od powrotu w okolice Barlinka towarzyszył wiernie swojej umierającej partnerce. To nie pierwszy raz, gdy (…) jesteśmy świadkami ogromnej więzi, jaka łączy pary rodzicielskie wilków - podkreśliła.

Wilki w Polsce podlegają ścisłej ochronie.

Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” swoją siedzibę ma w Twardorzeczce niedaleko Bielska-Białej. Jego członkowie badają między innymi liczebność i zasięg tego drapieżnika w Polsce. Stowarzyszenie na stronie internetowej podało, że populacja wilka wzrasta; w 2001 r. liczyła 463–564 osobników. Natomiast oficjalne dane z 2019 r. podawane przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska mówiły już o liczebności wynoszącej około 2 tys. osobników.

Bielski ośrodek rehabilitacji Mysikrólik jest jednym z nielicznych w Polsce, który pomaga chorym lub kontuzjowanym dzikim zwierzętom.

PAP/zn

Czytaj więcej