Rozprawie, która odbyła się w piątek w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie, przewodniczył sędzia Andrzej Olszewski. Po wysłuchaniu stron i naradzie pięcioosobowego składu sędziowskiego ogłosił, że wyrok, który zapadł 15 czerwca 2023 r. przed Sądem Okręgowym w Koszalinie "niemal w całości" zostaje uchylony.
- Z powodu bezwzględnej przesłanki do uchylenia wyroku odnoszącej się do jednej z sędzi zawodowych orzekających w tej sprawie, czyli do pani sędzi Anny Ruteckiej-Jankowskiej - wyjaśnił SSA Olszewski.
Przywołał wyroki Sądu Najwyższego z maja i listopada 2024 r., w których SN stwierdził, że tzw. neo-sędziowie, powołani po 2017 r., nie mają prawa orzekać. - Po prostu taki sędzia, jak Anna Rutecka-Jankowska nie przechodzi tzw. testu na swoją niezawisłość - stwierdził Olszewski.
Podkreślił, że przedstawiciele władzy sądowniczej "nie powinni wchodzić w kontakty" z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Następnie przytoczył fakty z zawodowego CV sędzi Anny Ruteckiej-Jankowskiej, zwracając uwagę na chronologię zdarzeń. 17 grudnia 2019 r. została ona prezesem Sądu Rejonowego w Białogardzie, 1 maja 2020 r. oddelegowana do Sądu Okręgowego w Koszalinie. Wcześniej stanęła do konkursu przed KRS, ubiegając się o funkcję sędzi SO. 11 marca, co podkreślił Olszewski, przegrała głosowanie w KRS. Wybrano inną kandydaturę. - I co dzieje? Dosłownie kilka miesięcy później jest kolejny konkurs na kolejne stanowisko sądu okręgowego, zgłasza swoją kandydaturę, ale równocześnie podpisuje się na listach poparcia na przełomie stycznia i lutego 2021 dla sędziego Łukasza Piebiaka - opisywał Olszewski.
Były to listy poparcia byłego wiceministra sprawiedliwości, zdymisjonowanego po tzw. aferze hejterskiej jako kandydata do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Olszewski podkreślił, że fakty dot. sędziego Piebiaka "były powszechnie znane", zapewne także sędzi Ruteckiej-Jankowskiej. Po poparciu Piebiaka 28 kwietnia 2021 r. uzyskała ona pozytywną opinię KRS-u i została powołana na stanowisko sędziego sądu okręgowego.
Olszewski ocenił, że "to się układa w pewną logiczną całość", a przytoczone fakty wskazują, że "pani sędzia w sposób formalny, intencjonalny akceptowała niekonstytucyjne zmiany w sądownictwie po 2017 r., których myślą przewodnią było ograniczenie niezawisłości sądów i pełne podporządkowanie tej władzy wykonawczej".
Powołując się na art. 439 par. 1 pkt. 2 Kpk (Bezwzględne przyczyny odwoławcze), Olszewski stwierdził, że zdaniem całego składu orzekającego sędzia Rutecka-Jankowska "nie spełnia standardów niezawisłości i bezstronności" w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP, art. 47 Karty Praw Podstawowych i art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Olszewski zaznaczył, że w takiej sytuacji sędziowie SA nie mieli obowiązku rozpoznawać apelacji, jednak zapoznali się z wnioskami stron i przeanalizowali postępowanie SO w Koszalinie. Olszewski wyjaśnił, że z kilkudziesięciu punktów wyroku nie uchylono tylko czterech, dotyczących zarzutów, od których oskarżonych uniewinniono.
Olszewski wytknął "liczne błędy" sądu w Koszalinie, m.in. niewłaściwą gradację kar, ale też błędy pisarskie. - Sąd Apelacyjny może wybaczyć drobne pomyłki, wynikające z braku doświadczenia (…) Ale jeśli pomylone zostało imię i nazwisko ofiary, to znaczy, że oskarżony został dwa razy skazany za to samo - powiedział Olszewski. - To nie świadczy o braku doświadczenia, ale o niedbalstwie - stwierdził.
Wyraził również zdziwienie, że prokuratura "nie widziała konieczności zasięgnięcia psychologicznej i psychiatrycznej" głównego oskarżonego. - Ten wyrok jest obarczony tyloma wadami, że nawet gdyby nie było tej zasadniczej przesłanki, i tak zostałby uchylony - podsumował Olszewski.
Mariusza G. z Kołobrzegu (ur. 1976 r.), którego media nazwały "Krwawym Tulipanem", w czerwcu 2023 r. skazano na dożywocie. Został uznany winnym zabójstw trzech kobiet z motywów zasługujących na szczególne potępienie, z chęci przejęcia majątków i popełnienia jeszcze 14 z 19 przestępstw. O przedterminowe warunkowe zwolnienie może się ubiegać po 35 latach. Sąd pozbawił Mariusza G. praw publicznych na okres 10 lat. Ma też obowiązek naprawienia szkód (prawie 0,5 mln zł) i zadośćuczynienia spadkobiercom ofiar (1,7 mln zł).
Pierwszą ofiarą Mariusza G., wiosną 2016 r. była 31-letnia Iwona K. W październiku 2018 r. zabił 37-letnią kołobrzeżankę Anetę D. Natomiast 54-letnia Bogusława R. straciła życie 7 czerwca 2019 r.
Za pomocnictwo różnego rodzaju w zacieraniu śladów zbrodni przed sądem stanęło także czworo współoskarżonych. Sebastian T. został skazany na cztery lata pozbawienia wolności, Dorota Ł. na trzy lata więzienia, Karolina S. miała spędzić w więzieniu dwa lata i cztery miesiące, a jej matka Łucja S. półtora roku.
Apelacje od wyroku złożyli wszyscy uczestnicy postępowania: adwokaci oskarżonych, pełnomocnicy rodzin ofiar i prokuratura (domagała się ukarania G. również z pomocnictwo w przerwaniu ciąży). Obrońca głównego oskarżonego mec. Edward Stępień wnioskował o złagodzenie kary, z dożywocia do 20 lat pozbawienia wolności. Obrońcy Doroty Ł. (była obecna na piątkowej rozprawie) wnosili o uniewinnienie lub uchylenie wyroku. Adwokat reprezentujący Karolinę S. (również stawiła się w SA) wnioskował o zmniejszenie wymiaru kary.
Mec. Wiesław Breliński reprezentujący rodzinę jednej z ofiar, podczas piątkowej rozprawy zauważył: "W żadnej apelacji nie widzę słowa zbliżonego do słowa przepraszam". Po rozprawie przyznał, że jest zaskoczony uchyleniem wyroku teraz. Przypomniał, że szczeciński SA zajmuje się sprawą od połowy 2024 r. i już na rozprawie w październiku sąd pytał strony postępowania, czy "istnieją przesłanki, żeby ten wyrok był uchylony z powodu niewłaściwej obsady sędziowskiej".
- I wtedy sąd w mojej ocenie powinien sam z siebie podjąć rozstrzygnięcie, czy kontynuować postępowanie, czy też nie - podsumował Breliński.
PAP/ar