fot. pixabay.com

Nadużywanie smartfonów i innych urządzeń ekranowych oznacza krótsze życie naszych dzieci - powiedział PAP dr hab. Mariusz Zbigniew Jędrzejko, pedagog i socjolog, logoterapeuta, profesor Akademii Piotrkowskiej. - Jeśli kochacie swoje dzieci, to musicie odwrócić ten negatywny trend - wskazał.

Prof. Jędrzejko jest jednym z sygnatariuszy apelu do Ministerstwa Edukacji Narodowej, w którym eksperci zwracają się z apelem o „wprowadzenie jednolitych zasad higieny cyfrowej dotyczących używania telefonów komórkowych i innych indywidualnych urządzeń cyfrowych w żłobkach, przedszkolach i szkołach podstawowych”. Przekonują, że MEN powinien odgórnie wprowadzić zakaz używania tych urządzeń w wymienionych placówkach przez dzieci.

Zdaniem prof. Jędrzejki jest to konieczność, wynikająca z etapów rozwojowych dziecka, którego mózg na wczesnym etapie „jest niezdolny do przyjmowania wielkich fal informacyjnych i fal obrazów”. Jak wskazał, ten „komputerek” jest jeszcze na to zbyt wolny, bo przednie płaty mózgowe, odpowiedzialne za myślenie abstrakcyjne i poznawcze, nie potrafią przerobić takiej ilości informacji, nie potrafią ich uporządkować.

Poinformował, że najmłodsze dzieci powinny chłonąć informacje z realnego otoczenia, gdyż mamy tu jeszcze do czynienia z pewną specyficzną cechą urządzeń ekranowych emitujących obraz, dźwięk oraz „światło niebieskie, które jest związana z pobudzaniem układu dopaminergicznego”. Małe dziecko oglądając np. filmiki puszczane na takim urządzeniu, choć nie rozumie, o co w nich chodzi, „doznaje pobudzenia tego układu, a wówczas pojawia się duża ilość przyjemności” a mózg dziecka, jeśli jest często w ten sposób bodźcowany, „bardzo szybko się do tej przyjemności przyzwyczaja i zaczyna traktować uczucie doznawanej przyjemności jako stan naturalny”.

Jako przykład podał swojego najmłodszego pacjenta, czteroletniego Karolka, którego mama, zanim jeszcze skończył roczek, dawała do oglądania bajki na smartfonie: - To miało taki skutek, że kiedy miał 1,5 roku odmawiał jedzenia, jeśli nie mógł podczas posiłku oglądać bajek, a jak miał 2,5 roku zasypiał wyłącznie przy oglądaniu bajek, przy czym czas oglądania wynosił ok. trzech godzin, zanim dziecko zasnęło.

Ekspert podał, że kiedy chłopiec został jego pacjentem i wyłączył mu dostęp do smartfona, Karolek: Przez kilkanaście godzin non stop wył, darł się, wrzeszczał, jak gdyby obdzierano go ze skóry”. (…) Potrzebowaliśmy czterech dni, żeby to biedne dziecko ustabilizować. Jego mózg, jego całe „ja” krzyczało, domagając się dopaminy.

Mariusz Zbigniew Jędrzejko podkreślił, że petycja, pod którą się podpisał „to jest apel o rozwagę rządzących w sytuacji, gdy tak wielu rodziców woła o pomoc w konsekwencji swoich nierozważnych kroków i nie umie sobie z tym dać rady”.

Zaznaczył, że nadużywanie urządzeń ekranowych prowadzi do dramatycznych skutków, z których najgorszym jest skrócenie życia dzieci, gdyż te urządzenia „zabierają naszym dzieciom coś, czego one bardzo potrzebują - sen”.

Dał przykład: dzieci do 13-14. r.ż. powinny spać 10-11 godzin. Najlepszy sen jest pomiędzy godz. 21. a piątą-szóstą rano, „ale one nie śpią, bo pobudzają swoje mózgi gapiąc się w ekrany”.

- Jeśli kochacie swoje dzieci, to musicie odwrócić negatywny trend, który prowadzi do dramatycznego zjawiska - krótszego życia. Bo krócej żyje ten, kto jest zestresowany, niewyspany, bardziej obciążony, kto ma zaniżoną samoocenę i boi się kontaktu ze światem realnym - zaapelował.

Wskazał, że właśnie podczas snu głębokiego zapamiętujemy to, czego się uczymy. To w trakcie snu głębokiego rośniemy – nie w ciągu dnia, kiedy chodzimy, działamy, tylko wówczas, kiedy głęboko śpimy. Poza tym, w trakcie snu głębokiego, „czyścimy” mózg, odstresowujemy się, wyciszamy.

Jędrzejko podkreślił także, że zbyt długie korzystanie z urządzeń ekranowych niszczy istotę szarą mózgu i powoduje w niej zniszczenia podobne do tych, jakie powodują niektóre narkotyki.

PAP/zas