UKRAINA ODESSA ZNISZCZENIA PO ATAKU RAKIETOWYM; PAP/Alena Solomonova

Triumf Władimira Putina nie jest w interesie Donalda Trumpa jako prezydenta USA i jako fightera - powiedział politolog, prof. Andrzej Podraza. Jego zdaniem, zamrożenie konfliktu na Ukrainie, poprzez utworzenie strefy zdemilitaryzowanej dałoby Putinowi czas na przygotowanie się do kolejnej agresji.

Politolog, prof. Andrzeja Podraza ocenił, że koniec rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie jest bliski. Jak dodał, można aktualnie liczyć jedynie na zamrożenie konfliktu, bo nie widać jakiegoś kompromisowego rozwiązania, które by zaakceptowały obie strony. - Przede wszystkim Ukrainie będzie bardzo trudno powrócić do swoich granic sprzed 2014 r. - kiedy doszło do aneksji Krymu przez Federacje Rosyjską - a to jest ten główny postulat, o który walczy Ukraina - stwierdził ekspert.

Według niego, przyszłość nie wygląda na razie optymistycznie, tym bardziej, że w konflikt zaangażowała się Korea Północna, państwo - jak zauważył - podważające istniejący ład międzynarodowy na świecie oraz bliski partner Rosji i Chin. - Niepokojące jest to, że mamy do czynienia z państwem niezwiązanym z tym konfliktem. Ocenia się, że Korea Północna przysłała już ok. 50 tys. swoich żołnierzy. Jest to całkowicie niepotrzebna eskalacja konfliktu, świadcząca o tym, że trudno go będzie rozwiązać na drodze dyplomatycznej - zaznaczył politolog.

Odnosząc się do słów Donalda Trumpa z kampanii prezydenckiej prof. Podraza ocenił, że wojny nie da się zakończyć w 24 godziny ze względu na to, że żadne dotychczasowe formy nacisku na Rosję nie działają. Dodał, że sugestie pojawiające się ze strony amerykańskiej wydają się trudne do zaakceptowania przez Ukrainę.

- Ma chodzić o pewnego rodzaju neutralizację wschodniej części jej terytorium w postaci strefy zdemilitaryzowanej na długości ok. 1,2 tys. km. Mówi się też o tym, aby Ukraina zobowiązała się, że przez 20 lat nie będzie starała się o wejście do NATO. To nie jest dobra opcja dla Ukrainy, bo już w latach 90. chociażby zrezygnowała z posiadania broni atomowej. Z obecnej perspektywy ukraińskiej widzimy, że była to oczywiście błędna decyzja - zaznaczył politolog.

W jego opinii, takie rozwiązanie konfliktu oznaczałoby w praktyce porażkę Ukrainy i stanowiłoby w dużej mierze powtórzenie porozumień mińskich o zawieszeniu broni na obszarze Donbasu w 2014 r. - Być może jedną z realniejszych propozycji byłoby uznanie podporządkowania części obwodu donieckiego i ługańskiego Federacji Rosyjskiej za chociażby członkostwo Ukrainy w NATO - ocenił prof. Podraza.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że strefa zdemilitaryzowana pełniłaby w praktyce swoistą linię frontu do kolejnej inwazji Rosji na Ukrainę za dwa, czy pięć lat. - Dawałaby jedynie Putinowi czas, żeby przygotować się do kolejnej agresji. Stąd zamrożenie obecnego konfliktu nie może mieć miejsca bez dania gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie przez Stany Zjednoczone lub NATO - powiedział ekspert.

Dodał, że zamrożenie konfliktu w tym momencie dałoby szanse na przeczekanie, do momentu, w którym Putin odejdzie ze stanowiska prezydenta Rosji. Według profesora, kolejne władze Federacji Rosyjskiej będą skłaniać się ku zakończenia konfliktu. - Należy wyraźnie podkreślić, że nie jest on także w interesie samej Rosji, biorąc pod uwagę chociażby straty ludzkie w wojsku rosyjskim - podkreślił.

Zdaniem politologa, nie ma na razie żadnej przesłanki, która mogłaby świadczyć o tym, że Trump ma jakiś konkretny plan dotyczący Ukrainy ze względu na to, że słyszymy tylko strzępy różnych wypowiedzi. Zwrócił uwagę, że w poprzedniej kadencji Trumpa głównym rywalem były dla niego Chiny, a nie Rosja. Dodał, że w podobnym tonie wypowiada się też obecnie Marco Rubbio, który ma być szefem dyplomacji USA.

Według eksperta, w interesie Stanów Zjednoczonych jest zażegnanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, ponieważ wygrana Rosji oznaczałaby ogromną słabość USA. - Poprzez zaangażowanie we wspieranie Ukrainy oczywiście nie mogą w pełni zaangażować się w rywalizację z Chinami, która jest dla nich pierwszoplanowa. Jednak wypowiedzi prezydenta-elekta wskazują, że chce być postrzegany jako zdecydowany, mocny przeciwnik. Triumf Władimira Putina nie jest w interesie samego Donalda Trumpa jako prezydenta USA i jako fightera - oświadczył prof. Podraza.

PAP/aś