PAP zapytała wiceszefową MEN, czy resort pracuje nad przepisami zakazującymi w szkołach telefonów komórkowych. - Analizujemy sytuację, rozmawiamy z ekspertami - odparła Piechna-Więckiewicz.
Wiceministra dodała, że - na pewno gdzieś trzeba uregulować kwestię dostępu do smartfonów, jeżeli chodzi o przedszkola (...), o nauczanie początkowe". Na dalszych etapach, jak dodała, trzeba jednak też wymyślić mądry sposób łączenia dobrych stron użytkowania różnego rodzaju elektroniki, internetu, AI (sztucznej inteligencji) i tych złych stron. "Powinniśmy mieć (...) dyskusję ekspertów na ten temat - zaznaczyła.
Zwróciła przy tym uwagę, że widoczne jest pogorszenie dobrostanu dzieci i należy szukać czynników, które na to wpływają. Przypomniała, że resort wprowadza - w ramach m.in. nowego przedmiotu edukacja zdrowotna - "dużo nauki" o cyfrowym świecie.
Piechna-Więckiewicz poinformowała też, że resort przygląda się rozwiązaniom wprowadzonym w Norwegii. Na początku lutego br. Norweska Dyrekcja ds. Edukacji wydała zalecenie zakazu używania przez uczniów telefonów komórkowych oraz tzw. zegarków inteligentnych w szkołach podstawowych, gimnazjach oraz szkołach średnich. Najsurowsze zasady określono dla szkół podstawowych, gdzie wykorzystywanie prywatnych urządzeń cyfrowych nie będzie możliwe zarówno podczas lekcji, jak i na przerwie. W gimnazjum w czasie wolnym dla uczniów dopuszczono odstępstwa od tej reguły, a w przypadku szkoły średniej zakaz obowiązywać będzie w czasie zajęć dydaktycznych.
Norweski resort edukacji, wprowadzając regulacje, powołał się na badania PISA, PIRLS oraz Ankiety Uczniów. Ich wyniki wykazały, że wielu uczniów ma problemy z czytaniem, koncentracją w klasie i motywacją.-Dopiero co te wytyczne wprowadzono. Nie ma jeszcze żadnych badań na ten temat, są jakieś wstępne wyniki ankiet, które (...), wyglądają być może zachęcająco; ale wstępne - zastrzegła wiceszefowa MEN.
- Rozmawiamy z ekspertami, przyglądamy się różnego rodzaju programom, będziemy też podejmować decyzje - dodała Piechna-Więckiewicz. W tym kontekście zwróciła uwagę m.in. na kwestię przechowywania smartfonów w szkole przez kogoś innego niż dziecko.
- To już jest kwestia własności, kwestia znacznej wartości urządzenia i to też musi być jakoś uregulowane - zaznaczyła. Zwróciła uwagę, że - statuty, które dotyczą tego rodzaju rozwiązań, też czasami są gdzieś podważane, czy przez rodziców, czy przez starszych uczniów, więc wbrew pozorom, to nie jest kwestia tylko analizy wpływu smartfonów (...) na to, co się dzieje z dziećmi i młodzieżą, ale też kwestia regulacji różnego typu - powiedziała.
- Mamy szkoły, w których (...) w jakiś sposób statuty mogą ujmować pewne rzeczy, ale też pewnie nie wszystkie na tym etapie, w jakim stanie prawnym się w tej chwili znajdujemy. To bardzo ważne, by była to poważna dyskusja, bo szkoła to nie eksperyment - zaznaczyła wiceministra. Dodała, że jeśli zmiana ma być wprowadzona, to musi być dobrze uargumentowana. - Nie odetniemy nagle dzieci od internetu, jak niektórzy by tego chcieli, bo to jest ich drugie życie - dodała.
W kwietniu szefowa MEN pytana o to, co sądzi m.in. o pomyśle, by zostawiać telefony w szkolnych szafkach i czy resort zamierza ten temat uregulować, odparła, że w tej chwili powinny to regulować statuty szkół. Jak wówczas oceniła, - przed nami wszystkimi ogólnopolska dyskusja na temat, po pierwsze, cyfryzacji w szkole i używania urządzeń mobilnych, używania ich do edukacji, ale też (...) o zagrożeniach (...), począwszy od uzależnień poprzez niewłaściwe treści, cyberbullying i dostęp do przemocy lub używanie telefonów w celach absolutnie niezgodnych z ich przeznaczeniem".
Wyraziła przekonanie, że "przez najbliższe lata ta dyskusja się przetoczy". Natomiast dzisiaj, zaznaczyła wówczas szefowa MEN, - nie podchodzimy do tego zagadnienia jako do nakazu lub zakazu, tylko początku dużej debaty, zostawiając tutaj dużą autonomię szkołom, ale też starając się wskazywać w przygotowaniu wskazówek dotyczących regulaminów szkół, w jaki sposób można byłoby funkcjonować przy sensownym działaniu przy urządzeniach mobilnych.
PAP/mt