Gościem porannego „Studia Bałtyk” był politolog dr hab. Marek Górka, profesor Politechniki Koszalińskiej. W rozmowie z Arkadiuszem Wilmanem mówił m.in. o tym, jak wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych przełożą się na polską scenę polityczną.
Pytany o „blaski i cienie” rządu Donalda Tuska, Marek Górka stwierdził, że dziś trudno jest wystawić ocenę koalicji rządzącej, bowiem koabitacja między rządem a prezydentem jest bardzo trudna. Poza tym pojawiły się „różne niezapowiedziane wydarzenia”, przede wszystkim powódź.
Zaznaczył, że „testem na sprawność rządzenia” będą wydarzenia, które nastąpią w najbliższym czasie, w tym zbliżająca się prezydencja Polski w Radzie UE.
Część rozmowy poświęcona była wyborom prezydenckim w Polsce. Marek Górka zaznaczył, że obie najsilniejsze a zarazem opozycyjne siły polityczne, czyli KO i PiS, mają „problem z wyłonieniem kandydata” na najwyższy urząd w państwie.
Profesor pytany o to, czemu ma służyć ta gra na czas, stwierdził, że jest to m.in. oczekiwanie na wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych: - Od nich będzie wiele zależało także w Polsce. Jeśli wygra Trump, pozycja prezydenta Andrzeja Dudy wzrośnie bardzo mocno (…). Być może będzie wymagany kandydat związany z elementami bezpieczeństwa i może pojawić się nieoczekiwanie inna kandydatura, np. Jacka Siewiery (szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego - dop. red.), która wiele zmieni.
Gość dodał, że obecnie mamy na naszej rodzimej scenie politycznej czas „wypuszczania balonów próbnych”, czyli puszczania w przestrzeń publiczną kolejnych nazwisk ewentualnych kandydatów i sondowania elektoratów i środowisk politycznych. - Dziś mamy do czynienia z prawyborami i prekampanią. Różnica jest taka, że w przypadku PiS ta prekampania ma miejsce w zaciszu gabinetów na Nowogodzkiej, a w PO kandydaci postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i próbować swoich sił bez oficjalnego namaszczenia przez Donalda Tuska - powiedział.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
aw/zas