Na swoim szóstym albumie „Halo” Rea Garvey przedstawia pełne nadziei spojrzenie w przyszłość, przeplatając doświadczenia ostatnich lat ze swoimi przemyśleniami.
Wydawnictwo wypełniają ujmujące, popowe perełki, które poruszają i inspirują. Artysta snuje opowieści o przyjaźni, miłości, rodzinie i człowieczeństwie, posługując się wewnętrznym kompasem, który pomógł poruszać się po wszystkim, co wydarzyło się w jego życiu i na świecie w ostatnich latach - pandemii i jej skutkach, ojcostwie, tęsknocie za domem i pokojem na świecie.
Rea pracował nad „Halo” przez cztery lata i po raz pierwszy w historii wydał single jeszcze przed zakończeniem prac nad całością. Na nowej płycie Garvey czasami jest poważny, czasami pełen energii, innym razem zamyślony. Najważniejsze jednak, że zawsze pozostaje prawdziwy. Artysta porusza na krążku wątki związane ze złożonością życia, przypominając słowa swojego ojca, który zwykł mawiać, że „jutro będzie kolejny dzień”.
Irlandzki wokalista, songwriter i muzyk ma na koncie mnóstwo hitów i albumów notowanych w Top 5. Rea grał przed setkami tysięcy fanów podczas swoich tras koncertowych w całej Europie. W przypadku „Halo” artysta skręcił z utartych szlaków i nagrał piosenki w Berlinie oraz Londynie, pracując z takimi producentami i songwriterami jak Dan Bryer, Dag Lundberg, Nico Rebscher i Jimmy Rainsford z Picture This.
- To był dla mnie zupełnie nowy proces i czasami mi się to podobało, a czasami nie. Czasami byłem szczęśliwy, a czasami nie, więc była to przejażdżka kolejką górską. Myślę jednak, że wspaniałe doświadczenia zawsze mają tyle samo wzlotów, co upadków. Kiedy docierasz do miejsca, do którego próbowałeś dotrzeć od tak dawna, wtedy wszystko nabiera sensu, a proces twórczy prowadzący do powstania albumu, dokładnie taki był - mówi Rea.