Fot. PAP/Kasia Zaremba

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że 19 tys. 922 żołnierzy jest obecnie bezpośrednio zaangażowanych w walkę z powodzią, m.in. umacnianie wałów i usuwanie zniszczeń. Zapewnił, że wojsko pozostanie na terenach dotkniętych skutkami powodzi tyle, ile będzie to konieczne.

Kosiniak-Kamysz na wieczornym posiedzeniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu zapewnił, że wojsko realizuje wszystkie postawione mu zadania, we wszystkich obszarach.

Wyliczał, że żołnierze biorą udział „w umacnianiu wałów, pomocy przy ewakuacji, prowadzeniu patroli prewencyjnych, udzielaniu pomocy medycznej, usuwaniu zniszczeń, prac inżynieryjnych i dezynfekcyjnych”.

Minister poinformował, że w tym momencie 19 tys. 922 żołnierzy jest bezpośrednio zaangażowanych w akcje. Są to m.in. żołnierze z dowództwa generalnego, wojsk operacyjnych, obrony terytorialnej, Akademii Wojsk Lądowych i Lotniczej Akademii Wojska.

Zdaniem Kosiniaka-Kamysza jest to jest największa operacja wojskowa od 30 lat. - Nigdy tylu żołnierzy w jednej operacji, w jednym miejscu, na bardzo ograniczonym terenie nie było zaangażowanych - podkreślił, dziękując za wsparcie.

Wicepremier poinformował, że do tej pory ewakuowano 4 tys. 538 osób.

Kosiniak-Kamysz przypomniał, że w czwartek została rozpoczęta specjalna operacja pod nazwą „Feniks”. Jej celem jest odbudowa zniszczonych przez powódź regionów Polski. - To jest bardzo ważne, żeby w najbliższych dniach posprzątać wszystko, co jest możliwe. Usprawnić to funkcjonowanie w najbliższym otoczeniu - zaznaczył.

Zapewnił, że wojsko pozostanie na terenach dotkniętych skutkami powodzi tyle, ile będzie to konieczne. - Nie ma tutaj żadnego ograniczenia. Operacja Feniks jest zaplanowana do końca roku, ale jeżeli będzie potrzeba, wojsko zostanie tutaj po prostu dłużej - powiedział minister.

Kosiniak-Kamysz mówił także o zabezpieczeniu medycznym realizowanym przez wojsko, za co odpowiada wiceszef MON Cezary Tomczyk. Szef MON poinformował, że w pełni uruchomiony został szpital w Nysie, a jednym z pierwszych pacjentów było półtoraroczne dziecko. - Jest przygotowany do triażu, do zaopatrzenia, do udzielenia pomocy i do drobnych zabiegów - relacjonował sytuację w szpitalu.

Minister przekazał, że wojsko jest obecne także w mobilnych ambulatoriach. - Docierają do tych miejsc, które tego najbardziej potrzebują, jak Lewin Brzeski. Dzisiaj tam wciąż 50 proc. miejscowości było jeszcze pod wodą. Tam również będzie mobilne ambulatorium i w tych miejscach, które są najtrudniej dostępne - tłumaczył.

Jak mówił, wojsko zgromadziło już "w dużej mierze" konstrukcje na postawienie mostów, na co będzie potrzebowało 4-5 dni. - I tak będzie w 12 lokalizacjach na razie scharakteryzowanych. Jeżeli będą kolejne zgłoszenia, to prosimy wojewodów jak najszybciej o przekazywanie tych informacji - apelował.

Kosiniak-Kamysz dodał, że wojsko mobilne zabezpieczyło 24 stacje uzdatniania wody. - Stacja uzdatniania wody, zapewnienie dostępu do wody, do kanalizacji - to jest jedno z największych wyzwań, przed którymi dzisiaj stoimy. I koordynacja tych działań, bo ujęcie wody jest w jednej gminie, dostarczane jest do innych gmin - mówił i podkreślał znaczenie koordynacji na poziomie powiatowym.

- Wojsko przesuwa się teraz w stronę, jak idzie fala w górę rzeki. Więc następuje i sprzątanie, i zabezpieczanie wałów w miejscach, w których już nie ma wody. Następuje zwiększenie liczby jednostek. A w dół rzeki umacnianie wałów, tam, gdzie jest to konieczne, jeszcze przed nadejściem fali powodziowej. Po kolei te wszystkie działania są rozplanowane - relacjonował szef MON.

(PAP)