fot. PAP/EPA/ERIK S. LESSER

Cztery osoby nie żyją po strzelaninie w liceum w amerykańskim stanie Georgia. To uczniowie i nauczyciele. Do zdarzenia doszło w miejscowości Winder na przedmieściach Atlanty. Dziewięcioro poszkodowanych trafiło do szpitala.

Nie żyje dwoje czternastoletnich uczniów i dwoje nauczycieli. Ośmioro uczniów i jednego nauczyciela przewieziono do szpitala. Według służb domniemanym sprawcą jest czternastoletni Colt Gray, uczeń szkoły. Został zatrzymany i przebywa w areszcie. Zostanie oskarżony o morderstwo i będzie sądzony jak dorosły. Graya, podobnie jak jego rodziców, już przesłuchano.

W strzelaninie został użyty karabin typu Ar-15. - To koszmar. Składamy kondolencje wszystkim ofiarom. Modlimy się za rodziny, które straciły swoich bliskich. Wspieramy rannych. To jest tragedia niewyobrażalnych rozmiarów dla całej naszej społeczności - mówił na konferencji prasowej gubernator Georgii Brian Kemp.

Prezydent Joe Biden w specjalnym oświadczeniu napisał, że to, co powinno być radosnym powrotem do szkoły w Winder, stało się kolejnym przerażającym przypomnieniem tego, jak przemoc z użyciem broni palnej nadal rozdziera społeczeństwo.

- Uczniowie w całym kraju uczą się, jak się ukrywać, zamiast czytać i pisać. Nie możemy dalej akceptować tego jako czegoś normalnego - napisał Joe Biden.

Ostatnia strzelanina jest co najmniej czterdziestą piątą, do której doszło w amerykańskiej szkole w tym roku.

IAR/aj