fot. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0-pl/Wikimedia Commons

Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Norbert Woliński potwierdził PAP, że policja przeprowadziła w środę przeszukanie w domu Roberta Bąkiewicza. Poinformował, że działania mają związek z podjętym śledztwem dotyczącym szeregu przestępstw, do których miało dojść podczas Marszu Niepodległości w 2018 roku.

Robert Bąkiewicz, były przewodniczący stowarzyszenia Marszu Niepodległości, o działaniach służb poinformował w środę w mediach społecznościowych. „Policja weszła do mnie do domu i robią rewizję” - napisał.

Działania policji mają związek z wydarzeniami podczas Marszu Niepodległości z 11 listopada 2018 roku. - Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga nadzoruje śledztwo dotyczące szeregu przestępstw zaobserwowanych w czasie tego marszu - przekazał PAP prok. Norbert Woliński. Dodał, że w toku postępowania śledczy przeanalizowali nagrania z marszu, na których zarejestrowano jak jedna z osób należących do straży Marszu Niepodległości wyraża groźbę karalną w stosunku do innej osoby.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła 4 stycznia 2019 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Wizerunek osoby z nagrania został okazany kilkudziesięciu świadkom, w tym Robertowi Bąkiewiczowi, który był przewodniczącym zgromadzenia. Żaden z nich nie rozpoznał pokazanej osoby - powiedział prof. Woliński. Prokuratura umorzyła śledztwo 14 maja 2020 roku.

Niedawno ruszyło ponownie - zostało ono podjęte 6 maja 2024 r. Obecnie prowadzi je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. - Z uwagi na nowe ustalenia została podjęła decyzja o podjęciu śledztwa - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Chodzi m.in. o prześledzenie danych zgromadzonych przez stronę internetową Marszu Niepodległości. Znajduje się tam formularz kontaktowy, przez który osoby zainteresowane dołączeniem do straży MN mogą zgłaszać swoją kandydaturę. - Oznacza to, że organizatorzy marszu mogą dysponować danymi, których szukamy. Czynności przeszukania podjęte w środę przez policję w domu pana Roberta Bąkiewicza mają z tym związek - powiedział prok. Woliński.

Prokuratura zajmuje się również treścią haseł eksponowanych wypisanych na transparentach niesionych podczas marszu i skandowanych przez uczestników. - Ponowna ocena materiału sprawy wskazuje na to, że spośród kilkudziesięciu sloganów trzy hasła odpowiadają znamionom przestępstw z art. 119 par. 1 oraz art. 126 a kodeksu karnego - powiedział rzecznik.

Według art. 119 par. 1: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat”.

Drugi przepis dotyczy publicznego nawoływania do popełnienia czynu zabronionego lub publicznego pochwalania popełnienie takiego czynu określonego w przepisach dot. ludobójstwa, udziału w masowym zamachu i dyskryminacji, za co grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

- Pan Robert Bąkiewicz był przesłuchiwany w tej sprawie w charakterze świadka i zeznał, że treść haseł prezentowanych podczas marszu były uzgadniana z przedstawicielami władz państwowych, m.in. kilku ministerstw, Senatu i KPRM. W zasobach tych instytucji nie zachowały się dokumenty potwierdzających takie ustalenia. Chcemy więc je zrekonstruować - powiedział PAP Norbert Woliński.

PAP/zas