pixabay.com
W wyborach do Parlamentu Europejskiego nie ma przypisanej do okręgu stałej liczby mandatów. Liczba ta będzie ustalana dopiero po zakończeniu wyborów. System liczenia głosów jest zaś skomplikowany i odbywa się według różnych matematycznych wzorów.

W niedzielę wybierzemy 53 europosłów w 13 okręgach wyborczych. Ordynacja wyborcza do PE łączy dwie metody podziału mandatów: D'Hondta i Hare'a-Niemeyera, znaną jako metoda największych reszt. Pierwsza dotyczy całego kraju, druga - poszczególnych okręgów.

Najpierw zlicza się w skali kraju głosy na konkretne komitety wyborcze i odsiewa te komitety, które nie przekroczyły 5-proc. progu (według Kodeksu wyborczego w wyborach do PE 5-proc. próg obowiązuje także komitety koalicji). Między pozostałe komitety dzieli się liczbę mandatów w skali kraju.

Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy w okręgach, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów. O liczbie mandatów, które trafią do poszczególnych okręgów, decyduje frekwencja oraz wielkość okręgów.

Procedura podziału mandatów w eurowyborach jest zupełnie inna niż w wyborach do Sejmu.

W wyborach do Sejmu Polska jest podzielona na 41 w miarę równych okręgów, a do każdego przypisana jest określona liczba mandatów. W wyborach tych dzieli się mandaty najpierw pomiędzy okręgi, a dopiero później pomiędzy partie. W wyborach do PE jest odwrotnie.

- Kluczowa różnica polega na tym, że w wyborach do PE po zsumowaniu wyników wszystkich kandydatów w całym kraju dzielimy mandaty pomiędzy partie w jednym wielkim okręgu wyborczym, którym jest cała Polska. Dopiero wtedy, kiedy podzielimy mandaty pomiędzy partie, wracamy do okręgów, w których głosowaliśmy. Ostateczna liczba mandatów, które dostanie dany okręg, jest trochę nieprzewidywalna - wskazał w rozmowie z PAP dr hab. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak mówił, wpływ na liczbę mandatów, które przypadną ostatecznie poszczególnym okręgom,
ma poparcie dla danej partii mierzone w liczbie oddanych głosów. Oprócz frekwencji wpływ
ma także wielkość okręgu.

- Ten sam procent głosów oddanych na daną partię w małym okręgu daje mniejszą liczbę
głosów, niż w okręgu bardzo dużym, dlatego w kolejce po mandaty trochę do przodu
wysuwają się większe okręgi. Mniejsze okręgi muszą mieć wyraźnie wyższe poparcie dla danej
partii, żeby wyprzedzić większe okręgi
- ocenił ekspert.

Flis zauważył, że w przypadku partii, których poparcie jest równomierne w całym kraju, o tym,
do którego okręgu trafi mandat, decyduje jego wielkość. - Są też takie partie, których poparcie
jest bardzo zróżnicowane: w jednych okręgach jest większe, w innych jest mniejsze i wtedy
przede wszystkim decyduje to, jaki procent wyborców w danym okręgu zagłosował na daną
partię
- dodał.

Jak ocenił, co do zasady łatwiej zdobyć mandat w dużym okręgu niż w mniejszym, ale przede
wszystkim zależy to od miejsca na liście, z którego kandydat startuje. - W małych okręgach,
żeby zdobyć mandat startując dalszego miejsca, trzeba przeskoczyć tzw. jedynkę. Jeśli na
jedynce jest kandydat bardzo medialny i miejscowy, to szansa na wyprzedzenie go przez
kandydata z dalszego miejsca jest czysto teoretyczna
- zaznaczył Flis. Dodał, że w dużych
okręgach jest o tyle łatwiej, że choć jedynki mają prawie pewny mandat, to wciąż pozostają
jeszcze inne mandaty do podziału.

- Jeśli walczymy o trzy mandaty, to jest to nieco inna walka niż wtedy, kiedy walczymy tylko o
jeden mandat przyznawany danej partii w danym okręgu. Wtedy te różnice pomiędzy
poszczególnymi kandydatami wydają się mniejsze, wtedy ważne jest, czy dany kandydat ma
więź terytorialną ze swoim okręgiem albo czy jest bardzo medialny
- powiedział ekspert.

W wyborach do PE, które odbyły się w 2019 r. wybierano 52 europosłów (o jednego mniej niż
w tym roku).

Wówczas 2 mandaty trafiły do okręgu nr 2 (woj. kujawsko-pomorskie). Po 3 mandaty trafiły do okręgów: nr 1 (woj. pomorskie), nr 3 (woj. warmińsko-mazurskie i podlaskie), nr 5 (cztery miasta na prawach powiatu i 29 powiatów woj. mazowieckiego), nr 6 (woj. łódzkie), nr 8 (woj. lubelskie), nr 9 (woj. podkarpackie). Po 4 mandaty trafiły do okręgów: nr 12 (woj. dolnośląskie i opolskie) oraz 13 (woj. lubuskie i zachodniopomorskie).

5 mandatów trafiło do okręgu nr 7 (woj. wielkopolskie). Po 6 mandatów trafiło do okręgów: nr 4 (Warszawa z ośmioma powiatami woj. mazowieckiego) oraz nr 10 (woj. małopolskie i świętokrzyskie). Najwięcej, bo 7 mandatów trafiło do okręgu nr 11 (woj. śląskie).

pap/jr/zn