W piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusua stawił się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zeznał, że nie przywiązywał do sprawy Pegasusa większej wagi, ponieważ uważał ją za element kampanii, więc nie pamięta kiedy i od kogo się o niej dowiedział.
Wiceszef komisji Tomasz Trela (Lewica) pytał, czy prezes PiS podjął działania w celu wyjaśnienia sprawy inwigilacji m.in. mec. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek systemem Pegasus – co, jak wskazywał wiceprzewodniczący - Kaczyński zapowiadał w przestrzeni medialnej. - Do kwestii związanych z Giertychem podchodziłem inaczej niż pan podchodzi, był on przedmiotem zainteresowania służb, więc ja nie widziałem powodu, aby specjalnie interesować się tą kwestią - wyjaśnił Kaczyński.
Pytany, kto zaproponował mu objęcie funkcji wiceprezesa Rady Ministrów poinformował, że szef partii rządzącej może decydować o objęciu przez siebie takiej funkcji.
Dopytywany o to, dlaczego w takim razie nie objął funkcji prezesa Rady Ministrów odparł, że wówczas uważał, że Mateusz Morawiecki lepiej sprawdzi się w tej roli. - Taka wrodzona skromność pana posła - skomentował słowa świadka Trela. - Tak, właśnie wrodzona skromność - odpowiedział prezes PiS.
Świadek dodał, że nie przypomina sobie, aby temat Pegasusa był podnoszony na posiedzeniach Rady Ministrów.
Potwierdził również, że wszystkie posiedzenia komitetu ds. bezpieczeństwa były protokołowane, ale - jak mówił - "w sposób, który jest właściwy dla posiedzeń, podczas których omawiane są sprawy, które nie mogą wyjść na jaw, nawet w bardzo szczególnych sytuacjach".
PAP/ar