fot. PAP/Paweł Supernak

Ministra do spraw równości Katarzyna Kotula spotkała się z „tęczowymi rodzinami”. Jak zaznaczyła - te rodziny nie potrzebują zgody na istnienie, one po prostu są wśród nas, ale potrzebują praw.

- Kilka dni temu media obiegła głośna historia Wiktora, który urodził się w 2016 roku w Wielkiej Brytanii. W brytyjskich dokumentach Wiktora widnieją dwie matki. Naczelny Sąd Administracyjny nie uznał skargi na odmowę transkrypcji dokumentów polskiego obywatela, ale zaznaczył, że kwestia spraw rodzin jednopłciowych wymaga uregulowania - podkreśliła Katarzyna Kotula. Obiecała, że zrobi wszystko, by przekonać do potrzeby zmian prawnych polityków i polityczki.

Jak podkreśliła doktor Anna Strzałkowska z fundacji Tęczowe Rodziny, są dwa główne źródła problemów takich rodzin. - Pierwsze to brak regulacji prawnych, odzwierciedlających rzeczywistą sytuację rodzinną. Druga rzecz to niska świadomość społeczna oraz też brak wiedzy profesjonalistów, profesjonalistek o tęczowych rodzinach. Brak regulacji prawnych powoduje realną krzywdę dzieci - wyjaśniła doktor Strzałkowska.

Michalina i Remigia, które zawarły związek małżeński w Danii, wiążą wielkie nadzieje z zapowiadanymi zmianami prawnymi. Spodziewają się, że „tęczowe rodziny” zostaną wysłuchane, a postulaty zostaną uwzględnione w projekcie ustawy o związkach partnerskich. Jest to teraz dla nich szczególnie ważne, gdyż czekają na wspólne dziecko.

Codzienne trudności to przede wszystkim brak możliwości reprezentowania dziecka przez rodzica nierozpoznanego, na przykład w szpitalu czy szkole. Oficjalnie taki rodzic jest osobą obcą.

Fundacja Tęczowe Rodziny przekazała na ręce ministry Kotuli postulaty i publikację „To wszystko rodzina” o różnych funkcjonujących w społeczeństwie modelach rodzin.

Z ostatnich danych przedstawionych podczas spotkania przez fundację wynika, że w Polsce jest około 150 tysięcy „tęczowych rodzin”.

IAR/aś