
Po ogłoszeniu, że wygrał je Aleksander Łukaszenka, tysiące Białorusinów wyszło na ulice. Dyktator wysłał przeciwko nim uzbrojone oddziały milicji i wojsko. Protesty trwały wiele tygodni. Do dziś setki działaczy opozycji, związkowców i obrońców praw człowieka przebywa za kratami.
Białorusini maszerowali ulicami Mińska, Brześcia, Grodna, Mohylewa, Homla i innych miast. Żądali powtórzenia wyborów i demokratyzacji życia społeczno-politycznego. Ja podkreśla białoruski związkowiec opozycyjny Aleś Michalewicz ludzie nie ugięli się pod wpływem łukaszenkowskich represji, ale przestraszyli się interwencji wojskowej reżimu Putina.
Represje monitorowali obrońcy praw człowieka z ruchu Wiasna. Spisywali zeznania tysięcy poszkodowanych, zbierali zdjęcia i filmy świadczące o zbrodniczej działalności reżimu Łukaszenki. Do więzienia trafił między innymi szef Wiasny Aleś Bialacki. Tam dowiedział się, że została mu przyznana Pokojowa Nagroda Nobla, ale to nie powstrzymało reżimu przed skazaniem go na 10 lat więzienia. Podobny los, wyrok 8 lat więzienia, spotkał działacza polskiej mniejszości i niezależnego dziennikarza Andrzeja Poczobuta.
Dziś w aresztach i więzieniach na Białorusi przetrzymywani są opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i niezależni dziennikarze. Część liderów opozycji wyjechała za granicę, gdzie walczy o wyzwolenie Białorusi spod wpływów dyktatury mińsko-moskiewskiej. Unia Europejska i Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na reżim, który nie tylko dręczy własnych obywateli, ale też wspiera Rosję w wojnie przeciwko Ukrainie.
IAR/lp