fot. You Tube/ Maskacjusz TV
Biskup senior diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Edward Dajczak przekazał, że jego odejście na emeryturę motywowane było stanem zdrowia. „Zrozumienie wokół mam pełne i chcę też o to apelować, bo człowiekowi przy tego typu schorzeniu jest to niezwykle potrzebne” - powiedział.

W sobotę biskup Edward Dajczak w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w radiu RMF FM mówił o swoich zmaganiach z depresją: - Depresja to stan, w którym człowiek jest zaskoczony swoim zachowaniem, sam siebie próbuje zrozumieć. Proste rzeczy stają się problemem. (...) To nie jest tak, że człowiek cały czas chodzi zasmucony. (...) Próbowałem wszystko racjonalizować, próbowałem w ten sposób reagować wobec samego siebie, że jestem w centrum Koszalina, mieszkam na pierwszym piętrze, wokół nie ma żadnego niebezpieczeństwa, najmniejszego i właściwie czego ja się boję? Ten lęk jest nieokreślony, w tym jest cały problem. Nie mogłem usnąć bez zapalenia światła, racjonalizacja nic nie pomagała. Siedziałem i sam sobie mówiłem: czego można się obawiać? Niczego. I za chwilę pojawia się znowu nieokreślony niepokój. Bardzo dokuczliwe to jest.

- To jest dziwny stan, w którym widać człowieka, który się uśmiecha, chodzi normalnie i mówią: „co się dzieje”? To jest dziwna niemoc od samego obudzenia, problemem może być np. by rano wstać, i to nie byle jakim problemem - dodał.

Duchowny mówił, że objawem depresji jest również to, że „ucieka się w cokolwiek, a na pewno odkłada się decyzje, próbuje przenieść je maksymalnie w czasie”: - Zorientowałem się szybko, że pewne rzeczy nie będą funkcjonowały jak powinny, że zacznę utrudniać życie diecezji poprzez przewlekanie, oddalanie wszelkich decyzji, odciąganie w czasie.

Bp Dajczak mówił też, że otrzymuje sygnały od młodych ludzi, którzy zmagają się z tą chorobą. - Nie są rozumiani, że to jest taka choroba dziwna, że nie ma znaków zewnętrznych, nic się nie dzieje. Człowiek się uśmiecha, a równocześnie czuje w sobie taką niemoc, z którą nie można sobie poradzić - wskazał.

Bp Dajczak podkreślił: - Zrozumienie wokoło mam pełne i chcę też o to apelować, bo człowiekowi przy tego typu schorzeniu jest niezwykle potrzebne. (...) Najlepiej mnie zrozumieli ci, którzy mają podobne przeżycia, jak ja, i to wyznanie dodało im odwagi.

PAP/red./aj