
20 minut po starcie porywacze, którym udało się przemycić na pokład noże i trochę benzyny sterroryzowali jedną ze stewardes. Zagrozili podpaleniem samolotu i zarządzali od kapitana lotu na lotnisko Tempelhof w Berlinie. Kapitanowi udało się przekazać informację o porwaniu, a w Warszawie zapadła decyzja o mistyfikacji i probie odbicia samolotu. Atmosfera w czasie lotu była niezwykle napięta. Brutalni porywacze wzięli jednego zakładnika, którego prawie udusili, a później grozili śmiercią członkom personelu pokładowego. Jedną ze stewardes pokaleczyli żyletką. Zdzisław Pacholski, artysta fotografik z Koszalina, który był jednym z pasażerów AN-24 opowiadał reporterce Radia Koszalin Jolancie Boruc, że w kabinie pasażerskiej panował przejmujący strach. - Kiedy zaczęli grozić nam nożem oraz polali wnętrze samolotu benzyną, wiedzieliśmy, że to nie są żarty - zaznaczył.
- 00:00:00 | 00:00:00
Po groźbach agresorów kapitan pozornie zgodził się na lot do Berlina i skierował maszynę na kurs powrotny do Warszawy. - Porywacze z czasem byli mniej czujni. Był to błąd, ponieważ naprawdę uwierzyli, że lecimy na zachód - podkreślił Zdzisław Pacholski.
- 00:00:00 | 00:00:00
W tym czasie do akcji przygotowywała się grupa antyterrorystyczna. Aby zmylić porywaczy, zapada decyzja o wyłączeniu oświetlenia na Pałacu Kultury. Antyterroryści Dziewulskiego po raz pierwszy w historii zdecydowali się na akcję opanowania samolotu jeszcze w czasie, gdy ten kołuje po płycie lotniska. Z samochodów po skrzydle dostali się w okolice drzwi wejściowych, a po ich otwarciu opanowali samolot.
- 00:00:00 | 00:00:00
Samolot ostatecznie przejęła grupa antyterrorystyczna z Okęcia, którą dowodził Jerzy Dziewulski. Akcja stała się kanwą jednego z odcinków popularnego serialu „07 Zgłoś się”.
W czasie odbicia samolotu jeden z agresorów został postrzelony w brzuch, natomiast porywaczka, która chciała dźgnąć stewardesę nożem, została postrzelona w głowę.