Marian Kurtiak, prezes Klubu Płetwonurków Mares, zaznaczył, że to wieloletnia tradycja.
- Stwierdziliśmy, że po dwóch dniach siedzenia przy stole dobrze jest się poruszać, więc wymyśliliśmy spływ. Spotykamy się regularnie co roku bez względu na pogodę. Woda przez świeże topnienia i mroźne noce jest zimna. W rzece należy również przyjąć inną technikę pływania, czy nurkowania ze względu na prądy i przeszkody znajdujące się w niej - wyjaśnił Marian Kurtiak.
Mimo że temperatura wody była dość niska, płetwonurkom po zakończeniu spływu dopisywały humory: - Trzeba było pokonać przeszkody, przez co można zgubić zbędne kalorie. Od adrenaliny było nam ciepło. Szkoda, że spływ był taki krótki, ponieważ nie chciało się wychodzić z wody.
