fot. Uniwersytet Warszawski
Czy przemówienie Joe Bidena prezydenta USA, wygłoszone w sobotę na
dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie przejdzie do historii i jaki
skutek mogą mieć wypowiedziane w języku ukraińskim słowa Tomasza
Grodzkiego, marszałka Senatu? To pytania, jakie padły podczas porannej
rozmowy „Studia Bałtyk”. Gościem Anny Popławskiej był politolog, dr hab.
Bartłomiej Biskup.
Poranna rozmowa w „Studiu Bałtyk” poświęcona była przede wszystkim analizie i ocenie ważnych wypowiedzi polityków, odnoszących się do wojny w Ukrainie, które usłyszeliśmy w ostatnich dniach. Pierwszą było oczywiście przemówienie Joe Bidena, prezydenta USA, wygłoszone w sobotę w Warszawie. - Było to przemówienie historyczne, bo jego powód i kontekst jest historyczny. Pewnie wiele osób spodziewało się po nim czegoś więcej, ale było takie, jakie miało być - czyli symboliczne i adresowane do wielu grup docelowych. Wyznaczyło granice pomiędzy światem demokratycznym i, gdy mówimy o dzisiejszej Rosji, światem wręcz totalitarnym - powiedział Bartłomiej Biskup.
W oparciu o wypowiedź Emmanuela Macrona, prezydenta Francji, stwierdzającego, że w przeciwieństwie do Joe Bidena on nie nazwałby władcy Kremla „rzeźnikiem” i wypowiedzi Viktora Orbana, prezydenta Węgier, Gość „Studia Bałtyk”, ocenił, tak ostatnio podkreślaną, jedność europejską prezentowaną wobec konfliktu na Ukrainie. - Ta „jedność” nigdy nie będzie ścisła. Mówimy o 27 państwach, które mają nie tylko swoje interesy, ale także konteksty, w których działają. Obaj przywódcy za chwilę wezmą udział w wyborach. Więc ich słowa należy traktować jak komunikaty wewnętrzne - stwierdził dr hb. Biskup. - Jednak, szczególnie w przypadku Francji, która odgrywa większą rolę w NATO, jest to niebezpieczne. Miejmy nadzieję, że po wyborach sytuacja się ustabilizuje i będziemy mieli do czynienia z działaniami racjonalnymi a nie emocjonalnymi.
Na zakończenie rozmówca Anny Popławskiej został poproszony o ocenę, skierowanego do Ukraińców, przemówienia Tomasza Grodzkiego, marszałka Senatu, który mówiąc po ukraińsku, stwierdził, że my Polacy „finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi”. - To jest wypowiedź zdecydowanie niepotrzebna i nie powinna się wydarzyć - podsumował Bartłomiej Biskup, dodając, że w poza granicami naszego kraju, nikt nie analizuje, jaką partię marszałek Grodzki reprezentuje i jego słowa są odbierane jako stanowisko polskich władz. - Takie komunikaty mogą być wykorzystane na zewnątrz w złych celach. Tu chyba zabrakło doświadczenia pana marszałka i jego współpracowników. Zwłaszcza, że dziś wśród Ukraińców opinia o Polsce i Polakach jest zupełnie inna - stwierdził Gość.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
ap/sz