fot. PAP/Grzegorz Momot
Dawid Kubacki we wtorek odebrał brązowy medal igrzysk olimpijskich w Pekinie. Skoczek narciarski dwa dni wcześniej zajął trzecie miejsce w konkursie na obiekcie normalnym. Na najwyższym stopniu podium stanął Japończyk Ryoyu Kobayashi, a na drugim - Austriak Manuel Fettner.

Najlepsi skoczkowie niedzielnego konkursu zostali udekorowani we wtorek wieczorem miejscowego czasu (o 13.00 w Polsce). Zgodnie z wymogami sanitarnymi wszyscy sami zakładali na szyję krążki, leżące na przyniesionej im tacy.

Chwilę wcześniej uradowany Kubacki energicznie wskoczył na podium i uniósł ręce w geście triumfu. Na szóstym miejscu w konkursie na obiekcie normalnym uplasował się Kamil Stoch. Piotr Żyła był 21., a Stefan Hula 26.

- Ten moment, kiedy flagi jadą do góry, ściska za serce. Gdy człowiek sobie na to popatrzy, to uświadamia sobie, że zrobił coś, czego się nie spotyka na co dzień. Wiem, ile mnie to kosztowało pracy - zresztą nie tylko mnie, bo moich kolegów i cały sztab. Wiem, ile to kosztuje wyrzeczeń moją rodzinę, kiedy jeździmy i pracujemy na treningach i na zawodach. To takie uhonorowanie tych wszystkich wysiłków całego sztabu ludzi - powiedział Dawid Kubacki.

Był też wdzięczny swoim kolegom z kadry oraz trenerom za to, że towarzyszyli mu podczas ceremonii: - Cała delegacja przyjechała na miejsce. Byli ze mną. To jest też naprawdę wspaniałe, że mimo tego, że ja tam stoję na podium sam, to jest cały sztab ludzi, którzy się cieszą ze mną z tego medal.

Olimpijskie trofeum cieszy go tym bardziej, że jeszcze dwa tygodnie przed igrzyskami nie był nawet pewien, czy weźmie w nich udział: - Przed zawodami w Zakopanem sam nie wiedziałem, czy w ogóle tutaj przyjadę, zwłaszcza gdy otrzymałem pozytywny wynik testu na koronawirusa. Wtedy już było wszystko w rękach trenera. Ja już nie miałem kart w ręku, żeby mu pokazać, co potrafię. Wcześniej zbyt mocnych kart też nie miałem, więc naprawdę bardzo się cieszę, że mimo wszystko trener mi zaufał. Cieszę się, iż mu udowodniłem, że to była dobra decyzja.

W piątek odbędą się kwalifikacje, a w sobotę - konkurs indywidualny na dużej skoczni. Kubacki zapewnił, że nie będzie miał problemu ze skoncentrowaniem się na tych zawodach: - Pozostanę spokojny, do tego konkursu na małej skoczni też podchodziłem na spokojnie, z koncentracją, wiarą w to, co potrafię. Myślę, że koledzy zrobią dokładnie to samo. Wierzę, że ten medal, który zdobyłem, to nie tylko mnie, ale i całemu sztabowi, całej drużynie zrzuci kamień z serca, który nam ciążył od początku sezonu. Może będzie nam się łatwiej pracowało.

Zapowiedział, że nie spocznie na laurach i wciąż będzie walczył o najwyższe cele: - Brąz to nie jest złoto, o którym każdy marzy, ale nie jestem może jeszcze taki stary...

PAP/rz