fot. prk24.pl
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji oraz koszaliński poseł Prawa i Sprawiedliwości, który w piątek był gościem porannego „Studia Bałtyk”, przedstawił powody wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej, a także skomentował rozmowy rządu z Komisją Europejską o akceptacji Krajowego Planu Odbudowy.
Wiceszef MSWiA, komentując wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią, powiedział: - Pamiętamy, jak w 2015 roku południowa Europa została zalana falą imigrantów. Teraz reżim Łukaszenki próbuje stworzyć nowy szlak migracyjny w naszej części Starego Kontynentu. Wiemy o dużej liczbie lotów z Iraku, Afganistanu, a także Afryki do Mińska, a to przecież nie jest naturalny szlak migracyjny. My się na to nie godzimy. Zostaliśmy wybrani po to, by strzec bezpieczeństwa Polaków. Dlatego w trzykilometrowym pasie przygranicznym wprowadzono stan wyjątkowy. Dzięki niemu polskie służby będą miały lepsze warunki, by skutecznie działać.
Polityk ocenił, że część przedstawicieli opozycji próbuje na tej sytuacji "budować kapitał polityczny": - Nienaruszalność granic jest jedną z podstawowych zasad w prawie międzynarodowym. Dlatego trzeba ich strzec. Politycy, którzy organizują na granicy happeningi działają nieodpowiedzialnie i mogą doprowadzić do tragedii związanej z prowokacją, która mogłaby się tam wydarzyć. Pamiętajmy, że uwaga naszych służb powinna skupić się na ochronie granicy i bezpieczeństwie Polaków, a nie na odpowiadaniu na pytania dziennikarzy czy happeningach. (...) Musimy działać, a opozycja nie bierze odpowiedzialności za to co
dzieje się w Polsce. Rano może powiedzieć jedną rzecz, wieczorem drugą, a
kolejnego dnia - trzecią. Jestem dumny, że jestem członkiem rządu,
który bierze odpowiedzialność za Polskę, który obiecał Polakom, że
będzie stawiał na bezpieczeństwo i z tej obietnicy się wywiązuje. (...) Jest to więc wybór między panem biegającym na granicy z torbą z Ikei a rządem, który
dba o bezpieczeństwo kraju.
Aleksandra Kupczyk poprosiła naszego gościa o komentarz do wypowiedzi Jarosława Gowina, który stwierdził, że przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego rząd powinien podzielić się z opozycją wiadomościami m.in. służb specjalnych na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, ponieważ "w przeciwnym razie wszystkie działania będą wyglądać na grę strachem". - W poniedziałek odbędzie się posiedzenie Sejmu i wszystkie kwestie z tym związane zostaną przedstawione bardzo szczegółowo, także przez szefa MSWiA - zapowiedział polityk.
Paweł Szefernaker podkreślił, że stan wyjątkowy wprowadzono na czas manewrów militarnych po białoruskiej stronie: - W najbliższym czasie na poligonie bardzo blisko granicy z Polską odbędą się rosyjsko-białoruskie manewry. Dlatego stan wyjątkowy wprowadziliśmy na 30 dni. Niewykluczone, że będzie trzeba go przedłużyć. Pamiętajmy jednak, że nie jest on przeciwko komukolwiek, a dla bezpieczeństwa Polaków.
Wiceminister Szefernaker odniósł się też do czwartkowej wypowiedzi unijnego komisarza ds. gospodarczych Paolo Gentiloniego, który podczas posiedzenia komisji ekonomiczno-budżetowej Parlamentu Europejskiego, miał powiedzieć, że przyczyną przeciągających się negocjacji z Warszawą na temat polskiego Krajowego Plany Odbudowy jest kwestia dyskusji na temat wyższości prawa unijnego nad krajowym, która właśnie toczy się w Polsce. KPO jest podstawą do sięgnięcia przez Polskę po 58 mld euro w ramach Funduszu Odbudowy na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa w gospodarce. - Ta wypowiedź nie jest oficjalnym stanowiskiem Komisji Europejskiej, a głosem w dyskusji. Nie wszystkie kraje uzyskały pozytywną opinię i my również na nią czekamy. Jesteśmy jednak suwerennym państwem i musimy podejmować decyzje, które są w interesie polskich mieszkańców. Takie będziemy podejmować i tłumaczyć je Unii Europejskiej - zapewnił.
Więcej w poniższym materiale.
red./ar