fot. Jarosław Banaś
fot. Jarosław Banaś
fot. Jarosław Banaś
fot. Jarosław Banaś
fot. Mariusz Wolański
W czwartek na Bałtyku na wysokości Ustronia Morskiego został zauważony
dryfujący duński kuter rybacki. Miał włączony silnik, ale nikogo nie
było na jego pokładzie. Po wielu godzinach, służby ratownictwa morskiego
wstrzymały akcję poszukiwania rybaka.
Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa poinformował: - Rybak
prawdopodobnie zaginął po stronie duńskiej, w miejscu gdzie prowadził
połowy.
Decyzja o ewentualnym wznowieniu
akcji na polskiej części Bałtyku będzie podjęta po konsultacjach m.in. z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i duńskimi ratownikami.
Informacje o odnalezionej duńskiej jednostce rybackiej R 252 Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała od patrolu straży granicznej w czwartek, kilka minut przed godz. 10.00.
- Kuter dryfował w okolicy Sianożęt. Ratownicy przeszukali jednostkę. Znaleźli telefon komórkowy i paczkę papierosów. Kuter miał włączony silnik. Jak się okazało, był ustawiony w trybie autopilota i dryfował aż do momentu, w którym osiadł na mieliźnie - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni Rafał Goeck.
Na morzu wszczęto akcję poszukiwawczą: - Naszym inspektorom z Gdyni we współpracy z duńską administracją morską udało się ustalić, że na pokładzie kutra znajdowała się tylko jedna osoba. W akcji poszukiwawczej na Bałtyku uczestniczył śmigłowiec, ratownicy Marynarki Wojennej, jednostki Morskiego Oddziału Straży Granicznej i SAR-u - statek ratowniczy „Szkwał” oraz Brzegowa Stacja Ratownicza z Kołobrzegu - powiedział Rafał Goeck.
Kuter został ściągnięty z mielizny i odholowany do portu w Kołobrzegu. - W Polsce ze względów bezpieczeństwa załogi składają się minimum z dwóch osób. Na duńskich jednostkach rybacy wypływają w morze często sami. Rybak mógł zasłabnąć i po prostu wpaść do wody, a jednostka sama popłynęła. Nawet jeśli miał kamizelkę pneumatyczną, to musiałby użyć liny, aby dostać się na pokład - zastanawiał się Eugeniusz, rybak z wieloletnim stażem z Kołobrzegu.
red./PAP/rz/aj

