fot. TVP INFO
Wirusolog był gościem piątkowego, porannego „Studia Bałtyk”. W rozmowie z Anną Popławską poruszył m.in. temat wysokiej liczby zgonów i przyzwyczajenia społeczności do średniej liczby zakażeń. Skomentował również strach przed kolejnymi wariantami wirusa.
Według ministra zdrowia trzecia fala koronawirusa jest w fazie opadania. Anna Popławska zapytała naszego gościa, czy epidemia jest już pod kontrolą, czy jednak jest to złudne myślenie.
- Sytuacja się ustabilizowała - jest troszeczkę niżej, niż było poprzednio. Niepokojąca jest jedynie niezwykle wysoka liczba zgonów, w której jesteśmy nadal liderem - wyjaśnił profesor. - Sytuacja jest złożona. Z jednej strony było dużo zachorowań, dlatego też teraz kumulują się zgony. Faktem jest również to, że ludzie zbyt późno zaczynają podejrzewać covid. Lekarz w momencie leczenia zaawansowanych objawów jest bezradny. Pozostaje respirator, z którego jedna trzecia osób nie wyjdzie żywa - dodał.
Według wirusologa sposobem na zmniejszenie liczby zgonów są wcześniejsze zgłoszenia podejrzenia koronawirusa. Dzięki temu, zmniejszyłby się czas kontaktu chorego ze środowiskiem, a on sam ma większe szanse na przeżycie.
Gość „Studia Bałtyk” skomentował również przyzwyczajenie się Polek i Polaków do dziennej liczby zakażeń wahającej się od 10 do 12 tysięcy.
- Na pewno nie jest do dobre zjawisko, ponieważ wszystkie obciążenia, takie jak maseczki, czy zamykanie obszarów, wynikają z liczb. Im mniejsza liczba, tym mniej problemów i obostrzeń. Jeśli przywykniemy do statystyk to tak, jakbyśmy sami prosili się o obostrzenia. Rozwiązanie na to jest proste - szczepienia.
Nowe wariaty mogą spowodować trudności w leczeniu i wprowadzić zamęt w diagnostyce. Jednak nie mogą powodować nieskuteczności, ponieważ ten rodzaj wirusa ma jeden receptor i jedno miejsce w komórce, do którego receptor się podłącza. To może wpłynąć na procenty skuteczności szczepień, ale nie na same szczepienia. Dla wirusologa każdy ma w sobie kompozycję różnych wariantów.
Unia Europejska chce zrezygnować ze szczepionek wektorowych, na rzecz szczepionek opartych na technologii mRNA. W opinii wirusologa cała pula
genetycznych szczepionek tworzy nową możliwość walki, w której powstanie
białka uodparniającego jest najbardziej zbliżone do naturalnego procesu
zakażenia.
- W szczepionce mRNA nie ma mowy o żadnej ingerencji
wewnątrz komórki, poza przepisaniem na strukturę białkową odpowiadającą
wirusowi w procesie zakażenia. Szczepionki wektorowe mają inną zaletę.
Same wewnątrz komórki produkują mRNA.
W rozmowie został
poruszony również temat szczepionek AstraZeneca. Niektóre osoby po
przyjęciu pierwszej dawki, odmawiają drugiej ze strachu przed
powikłaniami. Profesor Gut zaznaczył, że do uodpornienia wymagane są
dwie dawki.
- Po pierwszej dawce unikamy tylko ciężkiego przebiegu. Od
razu trzeba zaznaczyć, że nie istnieje szczepionka o stuprocentowej
skuteczności. Unikanie drugiej dawki oznacza pójście na łatwiznę, co nie
zawsze się udaje.
Od poniedziałku nastąpi pewne luzowanie
obostrzeń w 11 województwach. W pięciu pozostaje nadal ścisły reżim, a
więc salony fryzjerskie dalej będą zamknięte i dzieci nie przejdą w tryb
nauczania hybrydowego. W maju jednak prawdopodobnie nastąpią kolejne
odmrożenia przestrzeni.
Wirusolog stwierdził, że uwarunkowane odmrażanie jest zależne od zachowania ludzi.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.
