fot. słupsk.pl
W swojej kronice Niemka opisuje, jak tuż przed wkroczeniem Rosjan do Słupska w 1945 roku w kilku kamienicach na Starym Rynku wojska niemieckie złożyły w piwnicach spore ilości materiałów wybuchowych.

Do eksplozji doszło 8 marca, gdy Rosjanie znaleźli się na Starym Rynku. Wcześniej wysadzono trzy mosty. W wyniku eksplozji ogień pojawił się w okolicznych budynkach.

W opinii profesora Wojciecha Skóry wspomnienia kobiety układają się w logiczną całość, ponieważ decyzja o oddaniu Słupska zapadła już 4 marca. Wojska niemieckie przygotowywały wybuchowe pułapki, które miały opóźnić marsz czerwonoarmistów. Takich zasadzek na trasie ze Sławna do Słupska umieszczono ponad 50.

Do tej pory uznawana była wersja, że podpalenie miasta to wynik zemsty i bezwzględności Rosjan, mszących się za krzywdy, jakich doznali od Niemców wcześniej. Wśród historyków już dziś pojawiają się głosy, które poddają wątpliwości wiarygodność wspomnień kobiety.

Fragmenty pamiętnika Niemki znalazł w starej gazecie ziomkostw niemieckich historyk Tomasz Urbaniak.

Więcej w poniższych rozmowach.

pg/mt

Posłuchaj

Prof. Wojciech Skóra Tomasz Urbaniak